"Super Express": - Tekst Donalda Tuska w "Gazecie Wyborczej", godzinna audycja z Moniką Olejnik w Radiu Zet. Skąd nagła nadobecność premiera w mediach? Przez pół roku narzekano na brak jego stanowiska. Trudno uwierzyć, by przez ten czas pisał ten tekst...
Dr Rafał Chwedoruk: - To próba opanowania chaosu, który Tusk pamięta z porażek KLD i UW. Nie chce tego po raz trzeci i stąd choćby usilna akcja przekonania wszystkich o zażegnaniu jego konfliktu ze Schetyną. Do tego mamy aktywność wokół sporu w OFE... Premier chce pokazać jakieś nowe otwarcie, przełom. Bardziej niż odpływu wyborców w sondażach boi się jednak reakcji znanych postaci. Celebryci i artyści, deklarując rozczarowanie PO, mogli zasiać niepokój w ich elektoracie. A ten mógłby uderzyć już nad urnami wyborczymi. W końcu w elektoracie PO grupa wyborców "letnich" była dość duża.
- Z zaskoczeniem przyjąłem słowa, że "nie potrafił przebić się do opinii publicznej". W sytuacji, w której kibicowała mu grupa mediów, wszyscy mówili o skutecznym PR?
- To kwestia rozbudzonych apetytów. Rząd był traktowany przez wielu dziennikarzy ekumenicznie. Idyllę zakłóciło dopiero OFE. Ale wcześniej nie przerwała jej nawet afera hazardowa. Bez porównania w gorszej sytuacji były rządy PiS czy SLD. Stąd też rozgoryczenie Tuska. Był przecież bliski nie tylko zwycięstwa w wyborach, ale uzyskania ponad połowy mandatów w Sejmie! Tymczasem od afery hazardowej do kwiatów dla ministra Grabarczyka nadziei na ten sukces było coraz mniej. Premier nie planował kolejnych rządów koalicyjnych, a już na pewno nie rozszerzania koalicji o kogoś spoza PSL!
- Donald Tusk wymienia w tekście osiągnięcia swojego rządu. To były lata sukcesów?
- Gdyby nie to, że sam zapowiadał sprawienie cudu, krytyka jego rządów byłaby umiarkowana. Nawet ze strony opozycji. Obiecując cud, wpisany w modernizacyjny wzorzec, sam narobił sobie kłopotów. Po ostatnim kryzysie wielu ludzi nie wie też, co może być sukcesem, a co porażką. Widzimy reformę emerytur, która oceniana była niegdyś w superlatywach. Dziś nagle krytyka, Węgry czy Argentyna wycofują się z tego schematu... Tyle że nasza polityka jest przekonywaniem przekonanych. Dla jednych wszystko, co robi PO, i tak zawsze będzie dobre, a dla drugich zawsze złe.
- A w szczegółach?
- Premier chwali się np. edukacją, żłobkami. Z drugiej strony zapowiada się jednak strajk na uczelniach wyż-szych. Wspomina jako sukces kroki w sprawie OFE. Ale przecież właśnie środowiska dzisiejszej PO bezkrytycznie popierały tę reformę. I przez lata politycy Platformy z Tuskiem na czele nie zająknęli się na temat wad systemu OFE. Mam jednak wrażenie, że znacznie więcej wyborców odstraszy od głosowania na PO drożyzna niż spór z Leszkiem Balcerowiczem.
- Wśród porażek premier nie wymienił drożyzny ani podatków. Mówił za to o rozroście administracji.
- Szczególnie on jako zwolennik liberalnego modelu państwa. Redukcję administracji obiecywał zawsze. I mam wrażenie, że tak jak w przypadku OFE ideologia PO zderzyła się tu z twardą rzeczywistością. Zwolnienie 10 tys. urzędników może oznaczać kilkadziesiąt tysięcy głosów, a to politycy często uświadamiają sobie przed podjęciem decyzji o cięciach. Wtedy za mniej szkodliwe uznają jednak zaprzeczenie swoim książkowym ideałom. Dzisiejszy świat jest jednak bardziej skomplikowany niż książki, które Janusz Lewandowski podsuwał do czytania Tuskowi i Bieleckiemu w końcu lat 70. i 80.
Dr Rafał Chwedoruk
Politolog, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego