"Super Express": - Czy po wystąpieniu prezesa PiS w TV Trwam możemy już mówić o wyraźnym pęknięciu na linii Pałac Prezydencki - Prawo i Sprawiedliwość?
Rafał Chwedoruk: - To raczej oczywiste. Kluczowe natomiast, czy będzie to konflikt zakulisowy, toczący się po cichu wewnątrz obozu rządzącego, i na koniec dojdzie do porozumienia, czy też raczej dojdzie do otwartej wojny, w której pewne wypowiedzi urosną do miana symboli, a podział stanie się trwały. Na razie mieliśmy wypowiedzi przedstawicieli ministrów z Kancelarii Prezydenta z jednej i polityków PiS, w tym prezesa, z drugiej strony. To może być zarówno zapowiedź otwartego konfliktu, ale też wstęp do jakichś negocjacji, gdzie obie strony uzgodnią stanowiska wewnątrz obozu dobrej zmiany. Zauważmy, że to nie pierwsza samodzielna inicjatywa prezydenta. Wcześniej mieliśmy do czynienia z wetem w sprawie regionalnych izb obrachunkowych oraz inicjatywą zmiany w konstytucji.
- Są pogłoski o powstaniu partii prezydenckiej. Czy to realne?
- Na ten moment absolutnie nie, byłby to przepis na samobójstwo polityczne obu skonfliktowanych stron. Wyborca PiS to wyborca lojalny, silnie związany z własną partią. Od kilkunastu lat jest kształtowany w realiach jednoznacznego przekazu, w myśl zasady: My jesteśmy tu, gdzie wtedy, oni tam, gdzie stało ZOMO. Przez lata wszyscy dysydenci ze środowiska PiS bardzo szybko wpadali w polityczny niebyt. Doświadczyli tego politycy próbujący budować alternatywę dla partii z prawej strony (Ziobro), jak i bardziej po stronie liberalnej (PJN). Wszystkie te inicjatywy poniosły klęskę. W razie powstania partii prezydenckiej zdezorientowany wyborca albo nie pójdzie na wybory, albo wybierze to, co znane - czyli raczej PiS niż prezydenta. A w wymiarze ideowym nie ma miejsca na partię między Platformą a PiS-em. Próby stworzenia formacji konserwatywno-liberalnej w skali masowej nie przyniosą skutku. Jeżeli są w Polsce wyborcy konserwatywni w kwestiach ideowych i liberalni w kwestiach ekonomicznych, na przykład wśród Kaszubów czy na Śląsku, to są oni zazwyczaj "rozparcelowywani" przez dwie największe partie, nie stanowią politycznego zaplecza jednej konkretnej siły politycznej.
ZOBACZ: Szokująca teoria byłej minister PiS: Duda uzgadniał weto z Kaczyńskim