"Super Express": - Próba odwołania prezydent miasta stołecznego Warszawy jest akcją wymierzoną w tego konkretnego polityka czy też służy jako poligon doświadczalny przed wyborami do parlamentu?
Rafał A. Ziemkiewicz: - Tym, którzy składają swoje podpisy, chodzi o to, żeby Hanna Gronkiewicz-Waltz, która jest wyjątkowo nieudolnym prezydentem, w końcu przestała psuć Warszawę swoimi rządami. Ale oczywiście przez polityków z przeciwnych formacji ta akcja jest traktowana również jako dobra okazja do wyeliminowania jednej z najbardziej znanych platformerskich działaczek. Co nie powinno dziwić, bo przecież politykę się robi ze wszystkiego - każdy pretekst jest polityczny.
- A jeżeli im się uda, to...
- W nowych wyborach duże szanse będą mieli ludzie, którzy tę akcję zainicjowali. Ale nie zapominajmy, że Hanna Gronkiewicz-Waltz rzeczywiście dała wystarczająco dużo powodów, by - delikatnie mówiąc - nie przeceniać jej rządów w stolicy.
- Sama się przyczyniła do swoich obecnych kłopotów?
- Jak najbardziej.
- Tego typu akcje społeczne często się kończą generowaniem nowych kosztów. Czy nie lepiej by było ocenić pracę Hanny Gronkiewicz-Waltz, korzystając z kalendarza wyborczego w normalnym trybie?
- Każdy wariant jest mniej kosztowny niż utrzymywanie jej rządów. Można chociażby policzyć, ile kosztuje samo zamieszanie ze śmieciami... Owszem, ustawa śmieciowa jest koszmarem dla wszystkich, bo to jest bubel prawny, ale są gminy, które poradziły sobie z tym lepiej - w których nie doszło aż do takiego bałaganu jak w Warszawie. Hanna Gronkiewicz-Waltz ma bowiem tę wadę, że czegokolwiek się tknie - to źle się kończy.
Rafał A. Ziemkiewicz
Tygodnik "Do Rzeczy"