Rafał Ziemkiewicz

i

Autor: Paweł Dąbrowski

Rafał Ziemkiewicz: Miller jak Kaczyński

2013-04-26 4:00

Co mówi skazanie byłego szefa UOP o polskiej polityce?

"Super Express": - Zbigniew Siemiątkowski, były szef UOP, został prawomocnie skazany za nielegalne zatrzymanie byłego prezesa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego i nadużycie władzy. W Polskę poszedł sygnał, że na takie zachowania nie ma u nas miejsca?

Rafał Ziemkiewicz: - Obawiam się, że nie. Zbigniew Siemiątkowski jest człowiekiem z ekipy dziś wyautowanej i można go skazać. Pozytywnym sygnałem byłoby to, gdyby sąd był w stanie wydać nieprzyjemny wyrok dla panującego establishmentu. A wiemy, że to się nie zdarza. Po ostatnim wyroku za masakrę na Wybrzeżu w grudniu '70, którą uznano za bójkę ze skutkiem śmiertelnym, trudno obywatelowi traktować polskie sądy poważnie.

- Rozliczenia w Polsce zawsze idą z opóźnieniem. Może potrzeba spojrzeć na to tak - zmieni się władza i ewentualne nadużycia obecnej ekipy zostaną osądzone?

- Widzi pan - zamiast dawać obywatelowi poczucie sprawiedliwości, takie rozliczenia po czasie tym bardziej demoralizują. Cała ta sprawa wpisuje się bowiem w kontekst gigantycznej obłudy polskiego życia publicznego.

- W jakim sensie?

- Weźmy Leszka Millera. Niewątpliwie odpowiada on politycznie za działania Zbigniewa Siemiątkowskiego w sprawie prezesa Orlenu. Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby prezes Modrzejewski w chwili zatrzymania wpadł na pomysł, żeby się samookaleczyć, by trafić do szpitala i zrobiłby to na tyle nieumiejętnie, że zabiłby się, jak było to w przypadku Barbary Blidy. Co by wtedy mówił Leszek Miller? Pewnie opowiadałby, że skoro popełnił samobójstwo, to na pewno był winien. W ogóle uważam, że jeśli ktoś miałby stanąć przed Trybunałem Stanu za nadużywanie władzy, to nie byłby to Ziobro czy Kaczyński, ale właśnie Miller.

- W tym kontekście przypominają mi się zeznania Wiesława Kaczmarka, ministra skarbu w rządzie Millera, który przed komisją orlenowską zeznawał, że decyzja o aresztowaniu Modrzejewskiego zapadła na nieformalnym spotkaniu w gabinecie Millera, na którym oprócz ministra i premiera obecni byli także Siemiątkowski i minister sprawiedliwości Barbara Piwnik. Podmieńmy Millera na Kaczyńskiego, a Piwnik na Ziobrę i mamy piękną narrację polityczną.

- Pójdźmy dalej. Czy PO odważy się zgłosić wniosek o Trybunał Stanu dla Millera i spółki? Oczywiście, że nie, ponieważ Millerowskie SLD to potencjalny koalicjant dla Platformy. Pójdźmy jeszcze dalej. Aleksander Kwaśniewski był przez wiele lat absolutnie nietykalny. W momencie, kiedy stworzył projekt polityczny zagrażający Millerowi i PO, to nagle rozpoczął się seans nienawiści wobec byłego prezydenta. Okazało się, że można dobierać się do domków w Kazimierzu, choć wcześniej było to haniebnym PiS-owskim szerzeniem nienawiści i wytwarzaniem zatrutej atmosfery strachu. Nagle się okazało, że byłemu prezydentowi można patrzyć w zarobki.

- W polityce wszystkie chwyty są dozwolone. Nawet kiedy pachną PiS.

- No i widać, że rozliczenia idą, kiedy jedna klika dobiera się do innej, a prawo, jak mówi stare przysłowie, to pajęczyna, w którą łapią się tylko małe muchy.

Rafał Ziemkiewicz

Publicysta "Do Rzeczy"