Radosław Sikorski udał się ze swoją rodziną na wakacje do Egiptu. W końcu kto by chciał spędzać święta Bożego Narodzenia w deszczowej Polsce, gdzie - jak śpiewały "Czerwone Gitary" - "asfalt ulic jest śliski jak brzuch ryby". Jednak zanim Marszałka Sejmu przywitają piramidy, słońce i złocisty piasek, tym śliskim asfaltem trzeba dostać się na lotnisko. Po co wyprowadzać na deszcz prywatny samochód albo dzwonić po taksówkę, skoro można pofatygować funkcjonariuszy BOR-u!
Zobacz: Sikorski, TRZYMAJ SIĘ STOŁKA! Ludowcy już planują następcę
To właśnie oficerowie Biura Ochrony Rządu zawieźli Sikorskiego i jego rodzinę na lotnisko Okęcie, skąd polityk odleciał do gorącego Egiptu. Kilometrówki raczej z tego nie będzie...
Marszałek wielokrotnie tłumaczył się z wykorzystywania BOR-u do celów prywatnych. Podobno funkcjonariusze zawsze mieli po drodze - zarówno kiedy trzeba było odwieźć do domu kolegów jego syna, jaki i gdy przywieźli mu pizzę do Chobielina. Ciekawe, czy BOR-owcy również wybierali się na święta do ciepłych krajów...
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail