"Zdecydowałem, że nie będę kandydował w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Dziękuję mieszkańcom Ziemi Bydgoskiej za to, że przez dekadę miałem zaszczyt Państwa reprezentować" - napisał wczoraj na jednym z portali społecznościowych Sikorski. To o tyle niespodziewane, że jeszcze niedawno zapowiadał, że chce być wyborczą jedynką Platformy Obywatelskiej w Bydgoszczy. Co więc sprawiło, że zrezygnował ze swoich ambicji? Bez wątpienia początkiem jego politycznego upadku była tzw. afera taśmowa związana z ujawnieniem rozmów z jego udziałem w warszawskiej restauracji Sowa i Przyjaciele. Podczas drogiej kolacji z Jackiem Rostowskim (na koszt podatników) można było m.in. usłyszeć, jak ówczesny szef MSZ mówi o "robieniu laski" Amerykanom czy o "polskiej murzyńskości".
Zobacz: Sławomir Neumann: Rozliczymy się z rządów Tuska i PO