Andrzej Biernat

i

Autor: Tomasz Radzik

ANDRZEJ BIERNAT: Pytajcie o to Schetynę

2013-08-12 4:00

Kto stoi za nagraniem i ujawnieniem przebiegu spotkania premiera z lokalnymi działaczami PO?

"Super Express": - Czy przed wyborami partyjnymi premier Donald Tusk może sobie pozwolić na to, by szefem gabinetu politycznego jednego z jego ministrów był, jak to określili lokalni działacze, pisior? Chodzi o Pawła Majchera, który pełni tę funkcję w MSW.

Andrzej Biernat: - Ktoś rzeczywiście rzucił takie określenie. Ale to jest bardziej kwestia tego, czy premier ma zaufanie do swoich ministrów. Premier ma takie zaufanie i nie ingeruje w personalną obsadę ministerstw, zostawia wolną rękę ministrom. Ale o komentarz do tej sprawy należy pytać Grzegorza Schetynę. To trochę kuriozalna sytuacja, że na zamkniętym partyjnym spotkaniu działacze z Dolnego Śląska nagrywają premiera i wysyłają to do mediów.

- Grzegorz Schetyna?

- On jest odpowiedzialny za region i za to, co się tam dzieje. I za takie żenujące incydenty. Nie wyobrażam sobie, żeby można było w ten sposób działać. Powtarzam: to było zamknięte spotkanie.

- Jaki interes miałby Grzegorz Schetyna, by nagrać premiera?

- Nie o to mi chodzi. Bardziej o to, że któryś z dolnośląskich działaczy sobie na to pozwolił. Bo nie zrobił tego nikt z otoczenia premiera.

- Będziecie chcieli znaleźć operatora dyktafonu?

- Nikt nie próbuje nawet szukać. Trzeba pytać Grzegorza Schetynę, on powinien to komentować i może on będzie próbował się dowiedzieć. My nie będziemy próbowali. Ale sprawa jest skandaliczna, ktoś to nagrał i sprzedał. Może nie miał na chleb?

- Grzegorz Schetyna coś zrobi w tej sprawie?

- Powinien to wyjaśnić, bo to z jego regionu wyciekło. Jeśli będzie chciał... jeśli nie, to nie. Nikt nie będzie rozdzierał szat z tego powodu. To tylko kwestia wzajemnego zaufania, jakie będziemy mieli do siebie w przyszłości.

- Ludziom Platformy może przeszkadzać, że człowiek związany kiedyś z PiS zostaje szefem gabinetu w ministerstwie? Mogą naciskać na premiera?

- Próbują to robić. Ale jak znam premiera, to pewnie nawet nie rozmawiał na ten temat z ministrem Bartłomiejem Sienkiewiczem. A to zdanie premiera, że na jego nosa ten człowiek już długo nie będzie szefem gabinetu, to taka odpowiedź, by zakończyć szybciej temat. Bardziej żartobliwa niż taka, która będzie miała potem konsekwencje w jakiejś rozmowie z ministrem. I myślę, że nie będzie takiej rozmowy. Każdy minister tego rządu ma pełną swobodę w obsadzie stanowisk, co więcej eksponowane stanowiska w ministerstwach zajmowali już ministrowie z rządu PiS, jak Woźniak czy Kowal. A co tu mówić dopiero o skromnym szefie gabinetu, który tak naprawdę nie ma wpływu na decyzje.