"Super Express": - Jest nowa komisja mająca zbadać katastrofę smoleńską. Ma pan poczucie porażki, że państwa komisja nie zbadała katastrofy jak należy?
Płk Mirosław Grochowski: - To pana wniosek, nie mój.
- Wraku wciąż w Polsce nie ma, śledztwo prowadzą Rosjanie, proszę się nie dziwić, że wielu ludzi ma wątpliwości...
- Jeśli chodzi o wrak, to dowód w śledztwie, a jego sprowadzenie leży po stronie prokuratury, a nie Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Dobrze pan wie, że były próby ściągnięcia wraku do Polski. A dlaczego się nie udały, nie mnie oceniać.
Zobacz także: Jarosław Kaczyński zapowiada: powstanie pomnik smoleński
- Czego pan się spodziewa, do jakich wniosków nowa komisja może dojść?
- Trudno powiedzieć. Może są nowe dowody w sprawie, których ja nie znam. Spodziewam się rzetelnej pracy, dobrze przeprowadzonej.
- Eksperci zespołu Antoniego Macierewicza mówili, że na pokładzie TU 154 M doszło do wybuchu. Państwa komisja wybuchu się nie dopatrzyła.
- Myślę, że dr Berczyński poprze te teorie dowodami. Zobaczymy.
- Czyli są nowe dowody?
- Ja nie twierdzę, bo ich nie widziałem. Tylko domyślam się, że takie dowody są.
- To na jakiej podstawie twierdziliście, że do katastrofy doszło w wyniku uderzenia w brzozę przez samolot lecący w gruncie rzeczy z niedużą prędkością, 150 km/godz?
- Nie wiem, czy to nieduża prędkość. Wszystkie ustalenia tzw. Komisji Millera są w ogólnodostępnym raporcie. Nie mam nic do dodania.