Kaczyński trzyma koty w domu
Główny Lekarz Weterynarii informuje, że wykryto już kilkanaście ognisk ptasiej grypy, która jest śmiertelnie groźna dla kotów. Pozytywne okazały się próbki martwych zwierząt z całego kraju. Wczoraj informowaliśmy, że o swoje dwa koty martwi się prezes PiS Jarosław Kaczyński (74 l.). Podobne obawy mają też kociarze na opozycji.
"Wypuszczamy kota tylko na działce"
Katarzyna Lubnauer (54 l.), posłanka KO: "Naszym kotem obecnie opiekuje się córka. Jest on w tej chwili stosunkowo bezpieczny, bo odseparowany od innych kotów, ale zdajemy sobie sprawę, że koty wychodzące są zagrożone zakażeniem. Nasz pupil jest regularnie szczepiony i wypuszczany tylko wtedy, gdy wyjeżdżamy na działkę, ale tam nie ma innych kotów".
"Ograniczę kotu kontakty"
Poseł Lewicy Andrzej Szejna (50 l.): "Mój kot nazywa się Prezes, bo ma charakter szefa. Kiedy do nas trafił był bardzo niezależny i lubił kontrolować całą rodzinę. Wychodzi czasami z domu, więc musimy uważać, aby czegoś nie złapał. Do tej pory na nic nie chorował, ma dopiero 4 lata. Zainteresuję się nowym zagrożeniem, na pewno będę się starał ograniczyć jego kontakt z innymi zwierzętami".
"Martwię się o naszą Frelkę"
Posłanka KO Joanna Kluzik-Rostkowska (60 l.): "Jestem pełna obaw. Mam kotkę Frelkę, co po śląsku oznacza fajną dziewczynę. Kotka jest z nami od małego. Jest półdzika, bawi się z psem, a za nami raczej nie przepada. Niestety jest wychodząca, więc jak zamknąć kota w mieszkaniu przy 30-stopniowym upale?"