Jednym z podstawowych grzechów SLD było to, że nie był lewicą. To było skupisko dość neoliberalnych gospodarczo byłych pracowników PZPR, którzy byli w stanie przegłosować najdziksze prywatyzacje i zwolnienia. Normalne dla nich było prawo zimowej eksmisji kobiety w ciąży, na bruk. Wielu z tych ludzi prowadziło własne firmy, było zamożnych i nie bardzo mieli kontakt z tzw. zwykłym człowiekiem. Stanęło mi to przed oczami, kiedy usłyszałem jedną z „nowych” twarzy lewicy. Sekretarz generalny SLD Marcin Kulasek wypalił dziennikarzowi: „Proszę spróbować się utrzymać w Warszawie za 9 tys. zł na rękę”. Być może w głowie pana Kulaska i jego kolegów z „nowej” lewicy to się nie mieści, ale za znacząco mniej niż 9 tys. zł na rękę na osobę utrzymuje się zdecydowana większość warszawiaków. O Polakach spoza stolicy nie wspominając. Dodatkowo nie mają oni zapewnionego darmowego lokum i przejazdów oraz przelotów, za które pan Kulasek nie płaci.
Zastanawiam się, ilu polityków lewicy żyje w podobnym stanie oderwania od rzeczywistości jak poseł Kulasek? Czy wiedzą, jak wygląda Polska i czym oraz za co żyją ich wyborcy? Do tej pory wydawało mi się, że niewielki związek z rzeczywistością mają tam głównie ludzie o statusie celebrytów. Myślałem, że takich jest niewielu, ale może po prostu odbija im, kiedy zostają posłami? Takim celebrytą lewicy od dawna jest np. Robert Biedroń. O tym, że nie bardzo ma on związek z rzeczywistością, wiemy od jakiegoś czasu, choć lubi o tym przypominać. W ubiegłym tygodniu wypalił on w Brukseli, że do wielu miejsc publicznych w Polsce nie wpuszczają go tylko z tego powodu, że jest homoseksualistą. Hm, z tego co wiem, jedynym miejscem, na które nie chcą go w Polsce wpuścić, jest miejsce kandydata lewicy na prezydenta. Słyszałem, że zamiast niego wolą. Jakąkolwiek, byle nie jego.
I wcale im się nie dziwię.
Przyspieszone starzenie nowej lewicy - Mirosław Skowron, szef działu Opinie
2019-12-06
17:09
Wejście lewicy do Sejmu rozbudziło w części elektoratu nadzieje. Platforma to było zgnuśniałe niezdecydowanie. To wieczna wojenka Tuska, który nie potrafi odejść, ze Schetyną, który nie potrafi nawet być. Lewica to miał być powiew świeżości. Sam byłem przekonany, że obecność w Sejmie to dla nich szansa. I łapię się na tym, że obecność lewicy w Sejmie zaczyna mi się wydawać dla niej zagrożeniem. Okazją do udowodnienia, że zza odświeżonego szyldu wygląda ten sam, rozczulający się nad Armią Czerwoną i dziadowski SLD, który wyborcy pogonili kiedyś precz.