Co prawda liderem sondaży nadal jest Andrzej Duda, ale walka o to, z kim zmierzy się w drugiej turze, nabiera rumieńców. I to mimo braku agitacji wyborczej. Dynamikę najwyraźniej wprowadziła Małgorzata Kidawa-Błońska, która tydzień temu ogłosiła, że zawiesza swój start w wyborach, jeśli te odbędą się 10 maja. Apel o to, by reszta kandydatów dołączyła do bojkotu majowego terminu, okazał się wołaniem na puszczy. Wygląda natomiast na to, że jej decyzja sprawiła, że coraz więcej Polaków nie bierze jej pod uwagę jako kandydatki. W najnowszym sondażu nieznacznie wyprzeda ją już Władysław Kosiniak-Kamysz.
To, oczywiście, tylko jeden sondaż, ale można spodziewać się, że tendencja potwierdzi się w kolejnych badaniach. Kidawa-Błońska, ogłaszając swoje wycofanie się z wyścigu, dała sygnał wyborcom, by nie traktować jej kandydatury poważnie. A nieobecni, jak wiadomo, nie mają głosu. Co więcej, w trwającej epidemii kandydatka PO do tej pory nie zdała testu na powagę i przywództwo. Jej wypowiedzi dotyczące epidemii były raczej chaotyczne, często ocierające się o charakterystyczną dla jej obozu histerię. Taka klasyczna Platforma w obecnych czasach poza najtwardszymi zwolennikami tej partii nie jest nikomu potrzebna. Lider ludowców przeciwnie – sprawia wrażenie poważnego, odpowiedzialnego i wyważonego polityka i to najwyraźniej bardziej jest przez wyborców doceniane. Wydaje się, że w tej kampanii bez kampanii Kosiniak-Kamysz może się tylko budować. Kilka podobnych sondaży z nim w roli wicelidera wyścigu prezydenckiego ma szansę na dobre wyeliminować kandydatkę PO, to jego stawiając w roli ostatniej nadziei opozycji. Przypomnijmy, że prowadzone w normalniejszych czasach sondaże dawały mu największe szanse na pokonanie urzędującego prezydenta. I spodziewane kłopoty obozu PiS mogą te szanse tylko zwiększyć.