- Mój drugi syn będzie miał na imię Janek i pojawi się na początku maja. Mam jeszcze trzy córki, teraz w domu będzie na korzyść kobiet 4:3 - mówi nam Przemysław Wipler. - Będę sie starał być dla swojego synka takim tatą, jakim jestem dla pozostałych moich pociech. W tygodniu pracuję, ale w weekendy jest Dzień Ojca: jestem tylko dla nich - twierdzi.
Ostatni okres w życiu posła Wiplera był bardzo burzliwy. Wszystko zaczęło się w ubiegłym roku od kontrowersyjnego odejścia z PiS i zaangażowania sie w działalność Stowarzyszenia "Republikanie". Krytykowany przez byłych kolegów z partii, Wipler próbował przekonać Polaków do pomysłów gospodarczych stowarzyszenia i odejścia od upartyjnienia polityki.
Nie wiadomo jak by ta próba się zakończyła, gdyby nie incydent z udziałem posła pod warszawskim klubem "Enklawa". Wipler, który miał 1,4 promila alkoholu we krwi, wdał się w szarpaninę z patrolem policji. Po interwencji został odwieziony na izbę wytrzeźwień, a później trafił do szpitala. Poseł twierdzi, że został pobity. Inne zdanie miała policja i prokuratura, która chce postawić politykowi zarzuty czynnej napaści i znieważenia policjantów.
Po incydencie Wipler zrezygnował z kierowania stowarzyszeniem "Republikanie" i trafił do "Polski Razem" Jarosława Gowina. Teraz jednak zawarł porozumienie z Kongresem Nowej Prawicy Janusza Korwina-Mikke.