Już możemy oczyma wyobraźni zobaczyć te nagłówki pism i pisemek, łkających nad brakiem szacunku dla orła, munduru, oficerskiej czci. Że oficerowie mający zostać zdegradowani za nic mieli torturowanych i mordowanych prawdziwych bohaterów z AK i WiN, salonowi propagandyści raczej nie wspomną. Podobnie jak o tym, że orzełki z ich czapek pozbawione były korony, a mundur polskich żołnierzy zhańbił udział w inwazji na Czechosłowację, masakrze na Wybrzeżu i kopalni Wujek. Kiszczak i Jaruzelski od początku byli oficerami nie polskimi, ale sowieckimi. Przynieśli do nas na sowieckich bagnetach ustrój, o który nikt nie prosił. W czasie gdy ludzie tacy jak rotmistrz Pilecki czy gen. Nil byli torturowani, a potem zabijani, gdy bohaterom podziemia zrywano paznokcie, oni w stalinowskiej armii robili błyskotliwe kariery. Gdy z Polski w marcu 1968 r. wyganiano Polaków żydowskiego pochodzenia, Kiszczak z Jaruzelskim stanęli po stronie tych wypędzających. W tym samym roku podległa Jaruzelskiemu armia wzięła udział w akcie prawdziwie haniebnym - inwazji państw Układu Warszawskiego na Czechosłowację. W grudniu 1970 r. armia (Jaruzelski cały czas był ministrem obrony) wzięła udział w masakrze robotników na Wybrzeżu. W roku 1981 zarówno Jaruzelski, jak i Kiszczak brali udział w związku o charakterze zbrojnym (co potwierdził sąd) o nazwie Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, odpowiedzialnym za stan wojenny w Polsce. Jak wynika z sowieckich dokumentów, wprowadzenie stanu wojennego nie było rozpaczliwym ruchem zapobiegającym interwencji Armii Czerwonej. Przeciwnie, to Jaruzelski błagał o interwencję. Ale moskiewscy towarzysze kazali mu radzić sobie samemu. Wspólnie z Kiszczakiem poradzili sobie skutecznie, o czym zaświadczyć mogą rodziny górników z Wujka czy więźniowie obozów internowanych. A w 1989 r. Jaruzelski z Kiszczakiem władzę oddali. Ale w ramach tzw. transformacji nie pozwolili zrobić krzywdy swym czerwonym towarzyszom, którzy stanowili także w wolnej Polsce elitę finansową. To sowieccy generałowie, więc degradacja w polskiej armii jest jak najbardziej zasadna. A pięćdziesiąta rocznica Marca '68, którego byli beneficjentami, nadaje się do tego doskonale.
ZOBACZ TAKŻE: Tomasz Siemoniak: Osądźmy Kiszczaka i Jaruzelskiego