Idea jako taka może być nadużywana, rozumiana opacznie. Można się z nią nie zgadzać. Jednak jako taka nie jest w stanie się skompromitować. Z dekomunizacją problem jest od 1989 roku. W III RP pozwolono uwłaszczyć się czerwonej nomenklaturze. Nie dokonano niemal żadnych rozliczeń z przeszłością. Nie osądzono komunistycznych zbrodni. Dekomunizacji domagały się formacje niepodległościowe, takie jak Konfederacja Polski Niepodległej, Ruch Odbudowy Polski, Liga Republikańska. Faktycznie na antykomunizmie i idei dekomunizacji wyrastało Prawo i Sprawiedliwość. I, rzeczywiście dekomunizacja w wersji dobrej zmiany ogranicza się tylko do sfery symbolicznej, jak nazwy placów i ulic. Działanie PiS w tej kwestii, a w zasadzie brak jakichkolwiek działań oceniam krytycznie. Jednak nie znaczy to, że skompromitowała się idea rozliczeń, ale skompromitowali się politycy, którzy ideę tę zarzucili.
Tak samo – krytycznie można ocenić działanie w sprawie ochrony życia. Gdzie PiS projekt Zatrzymaj Aborcję traktuje jak zepsute jajo. Chowa do zamrażarki, a gdy trzeba podgrzać emocje społeczne, zajmuje się nim. A potem znów chowa. Ta praktyka może nabija parę punktów procentowych, nie jest jednak zgodna z ideałami konserwatywnymi. Z tym, że tu podobnie – kompromitują się politycy, nie ideały. I ludzie ci powinni przez wyborców zostać ocenieni za pomocą kartki wyborczej. Ale nie znaczy to przecież, że antykomuniści przez zaniechania PiS w sprawie dekomunizacji mają nagle zacząć wspierać postkomunistów. A katolicy na serio traktujący piąte przykazanie mają nagle przestraszyć się, że ktoś z PiS nazwie ich pajacami. Nie – idee i wartości są stałe. Kompromitują się tylko ludzie, fałszywie je głoszący.