Najciekawsze jest to, że zdarza się, iż na co dzień zwolennicy jednej i drugiej strony miewają podobne zainteresowania, podobne spojrzenie na życie. Lubią te same knajpy, zbliżoną kuchnię, piją to samo piwo. Cieszą się po wygranych reprezentacji Polski w piłce nożnej, denerwują się, gdy ona przegrywa. Ba, zdarza się, że gdy spotkają się osobiście, okazuje się, że i poglądy mają zbliżone, a wartości wyznają mniej więcej podobne – różnią się jedynie w ocenie realnej sytuacji politycznej, stosunkiem od konkretnych polityków. I wtedy zaczynają toczyć między sobą spór. Niszczący i nie wnoszący do debaty NICZEGO pozytywnego. Oczywiście każdy ma prawo do poglądów, a zajmowanie stanowiska jest wręcz obowiązkiem. Ale emocjonowanie się do tego stopnia, że wywala się kumpli z grona znajomych, zrywa się relacje z bliskimi przyjaciółmi, a nawet kontakty rodzinne, jest bez sensu. Naprawdę, czym innym jest mieć własne zdanie, zagłosować, poprzeć jakąś opcję, zaprotestować. Czym innym jest robienie z bieżącej polityki sprawy życia i śmierci. Niezależnie od wyniku wyborów, życie toczyć się będzie dalej. Ludzie będą się rodzić, i będą umierać. Władza będzie rządzić, ale w pewnym momencie władzą być przestanie. A po kolejnych latach znów być może nastąpi zmiana. To, kto rządzi, jest istotne. Ale nie znaczy to, że mamy dla bieżącej awantury poświęcać to, co najważniejsze. Czy ryzykować własnym zdrowiem. Tak, by to cmentarz nas pogodził. Naprawdę nie warto.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj