Do doniesień tych podchodzić należy bardzo ostrożnie. Oficjalnie nikt z partii rządzącej ich (na szczęście) nie potwierdza. Niedawno jednak jeden z moich znajomych stwierdził, że powrót do stanu sprzed reformy Jerzego Buzka byłby całkiem sensowny. A przede wszystkim byłby dla partii rządzącej opłacalny. Bo mieszkańcy małych miejscowości PiS by za to wręcz pokochali. I trzecia kadencja stałaby się pewna. Pomijając szkodliwość takiego pomysły, sama argumentacja jest absurdalna. Bo partia rządząca wcale miłości Polaków by nie uzyskała. Bo owszem – mieszkańcy Częstochowy, Koszalina, Płocka, Sieradza, Kalisza i kilkudziesięciu innych miast, które zyskałyby status miast wojewódzkich, byliby może dowartościowani. Jednak ludzie ze stolic województw, które zostałyby okrojone, już niekoniecznie. A już na pewno reforma taka nie uradowałaby mieszkańców miast powiatowych, które zostałyby zredukowane do stolic gmin. A przecież w czasie, gdy w Polsce było 49 województw, powiatów w Polsce nie było. I o ile mieszkańcy Kalisza, Sieradza, Płocka, Koszalina, Częstochowy i innych miast, które awansowałyby do rangi stolic województwa mogliby być zadowoleni, tak mieszkańcy Końskich, Włoszczowy, Grójca, Pucka, Wolsztyna i kilkuset miejscowości, zredukowanych do poziomu gmin, na pewno decyzję rządu by zapamiętali. A wybory wygrywa się wszak w Końskich, nie metropoliach. A politycznie na takiej zmianie zyskałaby opozycja.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj