"Super Express": - Jaki wpływ na wybory w Platformie Obywatelskiej może mieć ujawnienie nagrania ze spotkania premiera z lokalnym aktywem? Komuś pomoże? Komuś może zaszkodzić?
Jarosław Gowin: - Myślę, że to bez znaczenia. Choćby z tego powodu, że większość z tych, którzy chcieli zagłosować w wyborach, już zagłosowała. Ale na pewno nie pomoże to Platformie i generalnie całej klasie politycznej. Cała sytuacja, łącznie ze słowami premiera, to przejaw żenującego partyjniactwa.
- Kto chciał nagrać i ujawnić rozmowę z premierem? Jest jakiś kret w Platformie? Od jakiegoś czasu to pan nim jest...
- (śmiech) Ale na spotkaniach z premierem nie ma moich zwolenników, więc ja jestem poza podejrzeniami.
- A więc kto? Andrzej Biernat każe pytać o komentarz Grzegorza Schetynę.
- Nie mam zielonego pojęcia kto. Jeśli nie ma dowodów, lepiej nie rzucać oskarżeń.
- Andrzej Biernat sugeruje tylko, że za nagraniem stoją ludzie z Dolnego Śląska, a to region Grzegorza Schetyny. To możliwe, by szef dolnośląskiej Platformy stał za tym nagraniem?
- Moim zdaniem nie. Grzegorz Schetyna jest człowiekiem zbyt dużej klasy, żeby posuwać się do takich kroków. Ktokolwiek zrobił to nagranie, złamał zasady elementarnej solidarności i takie czyny powinny być moralnie potępione. Ale nie można też usprawiedliwiać tego, co tam się działo. Wszyscy Polacy mogą usłyszeć, że premier dzieli Polaków na lepszych i gorszych. Moim zdaniem trzeba zasypać tę przepaść dzielącą wyborców PO i PiS. Czym innym jest spór polityczny, ja sam jestem w ostrym sporze z PiS, a czym innym dzielenie Polaków na dwa zwalczające się plemiona. Takiej wrogości nie brak także po stronie PiS. Do końca życia nie zapomnę, jak po katastrofie smoleńskiej jeden z posłów PiS zawołał do mnie "won do Moskwy ruski agencie".
- Premier lub ludzie z jego otoczenia będą chcieli wyjaśnić sprawę nagrania i znaleźć źródło przecieku?
- O to trzeba pytać jego. Dla mnie ważniejsze jest, by podnieść kulturę sporów wewnątrzpartyjnych i międzypartyjnych.
- Wygląda na to, że ludziom w Platformie przeszkadza, że szefem gabinetu w MSW jest człowiek niegdyś związany z PiS...
- Ludzi dzieli się na kompetentnych i niekompetentnych, a nie proplatformianych lub propisowskich. Sam jako minister sprawiedliwości współpracowałem z ministrami rządu Jarosława Kaczyńskiego.
- Na podobnym spotkaniu z działaczami z Małopolski Donald Tusk stwierdził, że po wyborach partyjnych znajdzie się pan poza partią.
- Nie byłem na tym spotkaniu. Kilka osób obecnych na nim relacjonowało mi, że premier zapowiadał, że mnie wyrzuci z partii. Jestem jego konkurentem w wyborach i trochę niezręcznie mi to komentować, ale dużo to mówi o sposobie pojmowania przez Donalda Tuska wewnątrzpartyjnej demokracji.
- Sam pan nie odejdzie?
- Nie mam takiego zamiaru.