Po unijnym szczycie ws. budżetu UE konflikt w obozie PiS zdecydowanie eskalował. Politycy Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry jednoznacznie ocenili go jako porażkę Polski i premiera Mateusza Morawieckiego (CZYTAJ TUTAJ). O wspólnym stanowisku całej Zjednoczonej Prawicy nie ma mowy. Wszystko sypie się jak domek z kart. Największym orędownikiem użycia weta w Brukseli był Janusz Kowalski. Teraz ma on stracić stanowisko wiceministra aktywów państwowych. Tak wynika z informacji PAP, na które powołał się TVN24. Sam Kowalski w rozmowie z RMF FM dał do zrozumienia, że do opuszczenia rządu się nie kwapi. - Nie widzę powodu, dla którego miałbym podawać się do dymisji - stwierdził polityk Solidarnej Polski. Zdaniem Janusza Kowalskiego powinny jednak być "zmienione zasady współpracy z PiS". - Musi być pewnego rodzaju refleksja - podkreślił. Jeśli jednak dojdzie do dymisji Janusza Kowalskiego, kilku posłów może zdecydować się na opuszczenie klubu PiS, co skutkowałoby utratą większości i - w konsekwencji - przedterminowymi wyborami parlamentarnymi.
ZOBACZ TAKŻE: Duda z Morawieckim zmasakrowali Sasina! Brutalnie pokazali mu miejsce w szeregu. Wicepremier może się załamać
O groźbie przedterminowych wyborów mówił ostatnio w rozmowie z Onetem Jarosław Gowin. - Obecnie jedyna realna alternatywa dla rządów Zjednoczonej Prawicy to przyspieszone wybory, a to nie leży w interesie żadnej z trzech partii koalicji - zaznaczył. - Sondaże są jednoznaczne. Teraz prawica niemal na pewno zostałaby odsunięta od władzy. A gdyby wybory odbywały się na dodatek w atmosferze wojny wewnętrznej, to nasze wyniki byłyby jeszcze gorsze od obecnych sondaży - przestrzegał wicepremier.