Przedstawiciel lekarzy rezydentów: Oczekujemy skokowych zmian w służbie zdrowia

2018-02-10 7:00

Porozumienie lekarzy rezydentów z nowym ministrem zdrowia komentuje Damian Patecki - wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZLL.

"Super Express": - Rezydenci podpisali porozumienie z nowym ministrem zdrowia. Odnoszę wrażenie, że doszło do niego, bo zdecydowaliście się na spore ustępstwa.

Damian Patecki: - Poprzedziliśmy tę decyzję długimi analizami i zawsze pozostaje pytanie, czy nie mogło być ono lepsze. Do samego końca twardo negocjowaliśmy zapisy tego porozumienia i mogą się one wydawać sporymi ustępstwami, ale proszę mi wierzyć, że poprzedziła je ciężka praca.

- Wydaje mi się, że porozumienie w tej formie to rodzaj kredytu zaufania dla ministra Szumowskiego. Ma on dobrą opinię w środowisku lekarskim i może chcieliście mu dać czas?

- Nie dajemy czasu, bo tego czasu nie ma. Sytuacja w systemie jest tak zła, że trzeba działać już teraz. Co do kredytu zaufania, to trzeba przyznać, że przez dwa lata funkcjonowaliśmy z ministrem Radziwiłłem, który nie prowadził żadnych rozmów, nie słuchał i nie brał pod uwagę zdania innych osób. Jeśli pozostałby na stanowisku, nie doszłoby do żadnego porozumienia. Ogłosiłby pakiet zmian i powiedział, że to najlepsze rozwiązania, a on po ojcowsku radzi nam zakończyć protest.

- To czym was ujął minister Szumowski?

- Pojawiła się osoba, która na spotkaniach przejawiała wolę do prowadzenia rozmów. Może to dobrze rokować przyszłości służby zdrowia.

- Czemu?

- Jest otwarty na zdanie innych, a najgorzej dla służby zdrowia jest wtedy, kiedy rządzi dogmatyzm. A minister Radzwiłł był dogmatykiem i próbował forsować określoną ideologię. Rzeczywistość jednak ideologii się nie poddaje.

- Skoro dogmatyzm upadł, to co z tego będą mieli pacjenci?

- Może wyjdę na idealistę, ale dzięki naszemu protestowi zwiększyła się świadomość społeczna, że nie musimy godzić się na źle działający system opieki zdrowotnej. Oczywiście, nie da się tego wprowadzić od razu, ale teraz obywatele będą z większą uwagą śledzić to, co politycy robią w służbie zdrowia, i ich z tego rozliczać.

- Jest też zapowiedź przyspieszenia wzrostu wydatków na służbę zdrowia do 6 proc. PKB. Ale to nadal odległy rok 2024.

- Oczywiście, próg osiągniemy za sześć lat, ale dochodząc do niego, nakłady na służbę zdrowia będą się systematycznie zwiększać. Niemniej wszyscy oczekujemy dużej, skokowej zmiany, bo sytuacja jest tragicznie zła.

- A nie skończy się ze strony rządu na zapewnieniach, że chcą dobrze? Bo wszyscy to mówią, a wychodzi jak zawsze.

- Rząd ma przed sobą jeszcze dwa lata i w tym czasie można dokonać wielu zmian. Wraz z ministrem Szumowskim pojawiła się szansa na nowe otwarcie i reformy w służbie zdrowia. Jeśli zmian nie będzie, podejmiemy stosowne kroki, by je wyegzekwować. Z akcji na akcję jesteśmy silniejsi, ale liczymy, że zapowiedzi rządu w kwestii naprawy opieki medycznej nie okażą się czczymi przechwałkami.