Protest pod hasłem "Wolna aborcja i wolna edukacja!" odbył się pod Ministerstwem Edukacji Narodowej 23 listopada. Jednym z postulatów strajkujących była dymisja szefa resortu edukacji i nauki Przemysława Czarnka. W trakcie protestu uczestniczka przykleiła sobie dłoń do kraty. Kilka innych kobiet z kolei się do niej przykuło. Strajk dokumentowała za pomocą aparatu fotograficznego Agata Grzybowska z "Gazety Wyborczej". Kobieta została zatrzymana przez mundurowych. Po jakimś czasie wypuszczono ją do domu. "Dziś została przekroczona kolejna granica. Kiedy wykonywałam swoją pracę, fotografując protest pod Ministerstwem Edukacji Narodowej, zostałam zaatakowana przez policjanta (tylko dlatego, że robiąc zdjęcie, błysnęłam mu w twarz fleszem), a następnie mimo okazania legitymacji prasowej, siłą wrzucona do radiowozu, gdzie próbowano mi wmówić, że to ja byłam agresywna" - relacjonowała w poruszającym wpisie fotoreporterka.
ZOBACZ TAKŻE: Lech Wałęsa nie ma wyboru. Pokazał straszny obrazek. Te trzy słowa mogą zmienić świat
To jednak nie koniec. Dalsza część wpisu przeraża jeszcze mocnej. "Zostałam przewieziona na komendę na Wilczej, gdzie oskarżono mnie o naruszenie nietykalności osobistej policjanta. Usiłowano mnie 'podejść', żebym przyznała się do winy. Absolutnie nie przyznaję się do stawianych mi zarzutów" - podkreśliła Agata Grzybowska.