Głos jego pana
Parlament Europejski miał wczoraj okazję przekonać się w jakiej atmosferze żyją Polacy pod rządami PiS. Premier Morawiecki próbował bronić tu racji swojego rządu w sporze z Unią Europejską o praworządność. Usłyszeliśmy więc wszystkie wielokrotnie powtarzane argumenty mające jego zdaniem świadczyć o tym, że Polska prawa unijnego nie łamie, domaga się tylko literalnego jego stosowania. W odpowiedzi na tę PiS-owską propagandę premier Morawiecki jeszcze chyba nigdy przy tak publicznej okazji nie usłyszał tyle razy, że kłamie, manipuluje faktami i świadomie wykoślawia je na swoją korzyść. Byłem zażenowany stęchlizną jego argumentów. To przecież inteligentny człowiek - nie może nie rozumieć w czym bierze udział. Zamiast wybiegać w przyszłość ku globalnym wyzwaniom przed jakimi stoi nasza europejska wspólnota, Morawiecki próbuje cofnąć czas o co najmniej pół wieku. Takiej Europy, o której on mówi nie ma i nie będzie. Przypomina pasażera czekającego samotnie na peronie na pociąg, który już dawno wypadł z rozkładu jazdy.
Uformowany przez PiS Trybunał Konstytucyjny orzekł, iż rząd PiS może sobie wybierać przepisy, które mu odpowiadają. Uderzył w samo serce Unii Europejskiej. Mało tego – PiS oczekuje, że Unia się na to zgodzi, że spełni tę zachciankę. Nigdy nie przypuszczałem, że po 17 latach od podpisania przeze mnie i ministra Cimoszewicza traktatu akcesyjnego doczekam tak merytorycznie marnego wystąpienia premiera polskiego rządu. 90 proc. Polaków chce pozostania naszego kraju w Unii. Poza panem Morawieckim i jego patronem nikt w Polsce nie chce powrotu do przeszłości. Liczne demonstracje na rzecz pozostania w Unii są na to najlepszym dowodem.
Jak powiedziała Ursula von der Leyen ostatni wyrok TK o nadrzędności prawa wewnętrznego nad unijnym to cios siekierą w korzenie UE. Europosłowie - poza frakcją skrajnej prawicy, do której należy PiS - niezwykle stanowczo żądali od przewodniczącej KE by wreszcie Komisja Europejska podjęła wobec tego, co wyczynia PiS zdecydowane działania. Trzeba powiedzieć, że w obliczu tych żądań końcowe słowo Morawieckiego było tak marnej jakości, że aż żenujące. Oskarżenia pod adresem Tuska oraz przywołanie Jerzego Popiełuszki wywołało jedynie rzadko spotykane poirytowanie przewodniczącej KE, która upomniała Morawieckiego, żeby nie uciekał przed istotą dzisiejszej debaty.
Ale Morawiecki tak naprawdę nie przemawiał do przedstawicieli narodów europejskich. Przemawiał do jednego tylko słuchacza, który siedział przed telewizorem na Nowogrodzkiej. To tam jest ta ręka z siekierą, która uderzyła w korzenie Unii. Tam jest źródło zła.