"Super Express": - Czy po ostatniej publikacji "Wprost" o Kamilu Durczoku oc ena działań gazety się zmienia?
Wiktor Świetlik: - Będę mówił za siebie. Uważam, że redakcja "Wprost" postąpiła dziwacznie. Najpierw dała zbiór jakiejś obyczajówki, a poważny materiał, dotyczący poważnej sprawy, wypuściła jako drugi, a nawet trzeci - uwzględniając jeszcze wcześniejszy materiał, gdzie nie padało nazwisko Durczoka.
- Co mogło kierować redakcją?
- Nie mam pojęcia. Na pewno popełnili błąd. Być może chcieli mieć z tygodnia na tydzień fajny serial. Ale to było bez sensu. Poprzedni tekst zawierał - poza narkotykami, których znaleziono jakieś resztki, w zasadzie samo tło, a niektóre rzeczy w ogóle nie powinny się tam znaleźć. Co mnie obchodzi, co pani od angielskiego pisze w e-mailu do pana Durczoka? Albo co miał kupować w sex shopach? Jego życie seksualne, dopóki nie narusza prawa albo nie uprawia seksu na głównym skrzyżowaniu miasta, to jego biznes i nic mi do tego.Teraz mamy do czynienia z materiałem, w którym są stawiane poważne zarzuty i podnoszone poważne wątpliwości. Sylwester Latkowski miał pretensje do mediów, że skrytykowały ten pierwszy tekst. Jednak moim zdaniem miały one rację. Tekst o "garsonierze" Durczoka się nie broni.
- Wadą ostatniej publikacji jest to, że dziennikarze powołują się wyłącznie na anonimowe źródła. Zgadza się pan z tą opinią?
- Faktycznie. Jednak trudno, by ujawniać nazwiska ofiar molestowania. Mam nadzieję, że dziennikarze wzięli pisemne deklaracje od rozmówców, że ci potwierdzą swoje zeznania przed sądem. Sprawy o molestowanie są bardzo trudne. Z reguły podejrzany o to jest z góry już skazany. Znam sytuację z zagranicznej korporacji, gdzie świetny menedżer został oskarżony o to, że obmacywał na imprezie pracownicę. Zwolnili go, ale poszedł do sądu. Po dwóch latach tamta kobieta przyznała się, że kłamała. Bała się zwolnienia, bo miała złe wyniki. Jest też różnica między werbalnym chamstwem w stylu "ale masz cycki" a próbą gwałtu, naruszeniem cielesności, jakimś ocieraniem się, szantażowaniem seksem. To powinien ocenić sąd, przecież zarzuty stawiane przez media Durczokowi to są rzeczy, które ściga się w Polsce z urzędu. Prokuratura powinna wszcząć śledztwo. W normalnym kraju albo z wyrokiem powinien skończyć szef "Faktów", albo Latkowski i wydawca "Wprost" powinni nie móc wypłacić się Durczokowi do końca życia.
Zobacz: Wiktor Świetlik: Narodowy test pokory
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail