"Super Express": - Jarosław Gowin powiedział, że jeśli Hanna Gronkiewicz-Waltz zostanie odwołana w referendum, premier Donald Tusk powinien ustąpić ze stanowiska przewodniczącego PO. To referendum jest tak naprawdę sprawdzianem poparcia dla premiera?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: - Jeżeli te słowa padają z ust byłego członka PO, to pewnie coś w tym jest. To referendum ma kilka aspektów. Jeden lokalny, warszawski, gdzie w grę wchodzi ocena sposobu zarządzania miastem oraz wszystkie pretensje warszawiaków do prezydent Gronkiewicz-Waltz. I na tej płaszczyźnie nie możemy mówić o prostych podziałach politycznych, bo przeciwko pani prezydent powstała cała koalicja sił z różnych stron.
Patrz też: SONDAŻ: Hanna Gronkiewicz-Waltz ZOSTAJE!
- Co jednak nie jest wcale tak rzadkie, jeśli mówimy o polityce na szczeblu lokalnym. Jaki jest drugi aspekt?
- Hanna Gronkiewicz-Waltz jest znanym politykiem PO, a prezydent Warszawy to ważne stanowisko również w polityce krajowej. Wszystko odbywa się w sytuacji rosnącego niezadowolenia z rządów PO oraz wewnętrznych sporów w tej partii. Już samo referendum jest ciosem w PO, a odwołanie w nim prezydent Gronkiewicz-Waltz przyspieszyłoby tylko procesy wewnętrznego rozpadu tej partii. To dlatego PO tak broniła pani prezydent, wzywając do bojkotu referendum. Jest jeszcze trzecia płaszczyzna, czyli przełamanie choroby polskiej demokracji, jaką są apatia obywateli oraz arogancja i brak odpowiedzialności polityków. To referendum, ale też inne wydarzenia, jak demonstracje uliczne czy referenda w innych miastach, postrzegam jako odbudowę społeczeństwa obywatelskiego.
- O referendum w Warszawie nie da się powiedzieć, że była to inicjatywa czysto obywatelska. Od początku były tu zaangażowane różne partie polityczne.
- Uważam, że partie również są częścią społeczeństwa obywatelskiego. Nie oddzielałbym polityki od społeczeństwa. Ale ujawniło się też instrumentalne traktowanie reguł przez władzę. Nawoływanie, żeby nie iść do referendum, było oburzające.
Zobacz również: Prezes Kaczyński wziął udział w referendum na Żoliborzu
- Nie tylko ta władza tak traktuje reguły. W referendach w innych miastach te same partie nawołują lub nawoływały do dokładnie odwrotnych postaw wyborczych niż w Warszawie.
- I to mi się bardzo nie podoba. To niedopuszczalne. Każdy prezydent musi szanować uprawnienia obywateli. Ktoś, kto szanuje swoje prawa obywatelskie, powinien iść do referendum i, jeśli jest zwolennikiem Hanny Gronkiewicz-Waltz, zagłosować za pozostawieniem jej na stanowisku.
- Biorąc pod uwagę zwiększoną aktywność Hanny Gronkiewicz-Waltz w okresie bezpośrednio poprzedzającym referendum, należy się spodziewać większej aktywności Platformy, jakiegoś nowego otwarcia?
- Nie uważam, żeby kiedykolwiek była aktywna. Doszła do władzy z programem bezczynności. Koncentrowała się na kontaktach z mediami oraz głoszeniu programu bezczynności i postpolityki do czasu, kiedy przyszedł kryzys do Polski. PO jest tak skorumpowana władzą, że w tej chwili nawet gdyby chciała podjąć jakieś aktywne kroki, to już nie może. Tylko czeka na kolejną transzę pieniędzy z nowego budżetu Unii, by móc je szerokim gestem rozdzielać.