"Super Express": - W sondażu TNS Polska respondenci wymieniali najgorszych i najlepszych członków obecnego rządu. Jak ta lista wyglądałaby, gdyby zapytać pana?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: - Ludzie kierują się głównie swoimi doświadczeniami i doniesieniami mediów, które skupiają się na jednych ministerstwach bardziej, a na innych mniej. Doświadczenia ludzi to na pewno ministerstwa zdrowia czy edukacji, stąd jest to najbardziej widoczne. Moja hierarchia wyglądałaby jednak nieco inaczej i na samym czele widziałbym kilka innych osób.
- Kto powinien być pierwszy do wymiany?
- Oczywiście sam pan premier Tusk. Odpowiada jednak za całość, a całość działa dość słabo. Na drugim miejscu widziałbym ministra Sikorskiego. Polityka zagraniczna nie leży co prawda w centrum zainteresowania obywateli i tak jest także w Niemczech czy USA. W ten sposób nie zauważa się jednak wielu słabości polityki ministra Sikorskiego. Pozostałe wskazania, jak minister Arłukowicz, też są ewidentne i trudno się z tym nie zgodzić. Jako pierwsza odejdzie zapewne minister Mucha, bo jej pozycja jest najsłabsza. Choć jest kilka osób, oprócz ministra Sikorskiego, których błędy opinii publicznej umykają.
- Na przykład?
- Znacznie wyżej umieściłbym szefa MSW Cichockiego. To jego obciąża brak reakcji choćby w sprawie Amber Gold czy zdjęć ofiar ze Smoleńska, a to tylko dwa ostatnie przykłady. Minister Kudrycka w środowiskach naukowych ma raczej kiepską opinię. Minister Zdrojewski decyduje się zaś na inicjatywy czy wspieranie ze środków budżetu różnych lewackich organizacji, co nie jest zbyt rozsądne. W tym samym czasie nie znajduje środków na rozpoczęte inicjatywy, jak Muzeum Ziem Zachodnich. Ten gabinet jest tak słaby, że odpowiedź na pytanie: kogo odwołać, powinna brzmieć: premiera i cały rząd.
Prof. Zdzisław Krasnodębski
Filozof i socjolog, Uniwersytet w Bremie