"Super Express": - Prezes sądu okręgowego dostaje telefon od "pracownika Kancelarii Premiera" i... wykazuje daleko idącą uprzejmość.
Prof. Zbigniew Ćwiąkalski: - Wypada być uprzejmym. Pewien rodzaj nadmiernej uprzejmości kwalifikujemy już jako niezręczność. Prezes gdańskiego sądu zaszedł jednak znacznie dalej.
- I dlatego minister Gowin chce jego odwołania.
- To jest dla mnie zrozumiałe.
- No to po kolei...
- Premier może zażyczyć sobie spotkania z prezesem sądu. Choć jasne jest, że prezes powinien wykazać większą czujność, bo istnieje droga służbowa. Oczywiście sędzia w takiej rozmowie nie może ujawniać służbowych informacji. Stałym problemem prokuratury jest wyciek informacji. Jeżeli "zaufani sędziowie" - o których uczestnictwo w sprawie obiecał zadbać prezes - to tacy sędziowie, którzy zapobiegną wyciekowi informacji, to bardzo dobrze. Ale prezes Milewski wykroczył poza swoje kompetencje.
- Dziennikarz - "urzędnik" ustalał z prezesem Ryszardem Milewskim termin posiedzeniu sądu w sprawie przedłużenia aresztu dla Marcina P...
- No właśnie. I to jest niedopuszczalne. Ustalanie terminu jest czynnością służbową.
- Czyli uzgadniał rzeczy, których nie powinien uzgadniać...
- Gdyby go zapytano, kiedy odbędzie się posiedzenie, i on by odpowiedział, że wtedy i wtedy - to w porządku. Ale jeżeli on odpowiedział, że może być w takim terminie, ale może to zmienić, bo może np. termin przyspieszyć - to jest inna sytuacja. Powiedzmy to sobie jasno: o termin sprawy sądowej można pytać i informacji na ten temat można udzielać. Ale przyjmowanie sugestii, co do terminu - choćby i od samego premiera - jest uleganiem wpływowi na czynności służbowe.
Prof. Zbigniew Ćwiąkalski
Minister sprawiedliwości w latach 2007-2009