Prof. Wiesław Godzic: Lis nie ukrywa swoich poglądów

2011-09-07 21:44

Dlaczego, prócz premiera, liderzy PiS, SLD i PSL odmówili udziału w programie Tomasza Lisa.

"Super Express": - Nie dziwi pana, że topowy dziennikarz zaprasza do swojego programu liderów największych partii na debatę, a pojawia się tylko jeden z nich?

Prof. Wiesław Godzic: - To dla mnie niepojęta sytuacja. Trudno mi nawet powiedzieć, jakie są prawdziwe przyczyny bojkotu poniedziałkowej debaty.

- To potwarz dla Tomasza Lisa?

- Nie tylko dla Tomasza Lisa, bo nie chodzi tu przecież o jego samopoczucie, ale w ogóle dla wszystkich dziennikarzy. Politycy próbują najwyraźniej robić kampanię ponad głowami mediów, co jest rzeczą niesłychaną. W kampanii media mają swoje miejsce i próba ominięcia ich to karkołomny manewr. Myślę, że liderzy partyjni powinni pójść na jakiś przyspieszony kurs, gdzie nauczą ich kontaktu z mediami, z którymi przecież chcą żyć dobrze.

- Zastanawiać musi to szczególnie w sytuacji, gdy kampania wyborcza wkracza w decydującą fazę, a politycy pozwalają sobie na bojkot programu w telewizji publicznej prowadzony przez dziennikarza roku.

- Można mieć rozmaite pretensje do Tomasza Lisa, kwestionować jego poglądy polityczne, których często nie ukrywa, ale co by o nim nie mówić, to profesjonalista i unikanie rozmowy z nim to dla polityków strzał w stopę.

- A może to właśnie poglądy Lisa i styl prowadzenia przez niego programu zaważyły na decyzji o bojkocie?

- Nawet jeśli tak było, to przecież politycy mieli doskonałą szansę, żeby się z nim nawet ostro spierać i pokazać, że w ten sposób nie można uprawiać dziennikarstwa. Przecież w kampanii trzeba bywać wszędzie i wykorzystywać każdą okazję, żeby zaprezentować swoje poglądy. I nie jest ważne, kto jest obok.

- Nieobecność Jarosława Kaczyńskiego można jeszcze zrozumieć, bo wszyscy znamy jego stosunek do Tomasza Lisa, jednak co on zrobił SLD czy PSL?

- Można zrozumieć niechęć wielu polityków do Lisa, ale w Stanach Zjednoczonych nieraz rozmawiało się z kimś, kogo się nie cierpi i wygrywało takie starcia.

- PiS nie pasuje debata w TVN, PSL i SLD w TVP, a PO w Centrum Programowym partii Kaczyńskiego. Jest jakiś neutralny grunt, na którym liderzy tych partii mogliby się spotkać i skonfrontować swoje pomysły na Polskę?

- Niestety to, co dzieje się wokół debat, jest wyraźnym błędem publicznej telewizji. To ona jest zobowiązana, żeby wymyślić taką koncepcję debaty, która pasowałaby wszystkim. TVP gra tu pierwsze skrzypce i proponuje, że robimy debaty w takiej, a nie innej formie. Bez wątpienia doszłoby do konsensusu, bo przecież każdemu zależy, żeby takie starcie się odbyło. Zabrakło jednak ludzi, którzy by taki projekt udźwignęli.

Prof. Wiesław Godzic

Socjolog i medioznawca