Prof. Stanisław Gomułka

i

Autor: PAP

Prof. Stanisław Gomułka: Kreatywna księgowość rządu

2013-07-17 4:00

Ekonomiści mówią o zapowiedzianej przez rząd korekcie budżetu

"Super Express": - Budżet przygotowany przez ministra Rostowskiego na 2013 roku był PR-owski i kompletnie nierealny?

Prof. Stanisław Gomułka: - Przed rokiem musiałem dać opinię na temat tego budżetu...

- I w pańskiej opinii powtarzają się oceny "nierealistyczny", "niebezpiecznie mało realny" itd.

- Niestety tak. I sytuacja zmieniła się na gorsze. Wzrost gospodarczy jest jeszcze wolniejszy niż nawet moje przypuszczenia. Co więcej, wzrost, jaki mamy, i tak wynika ze wzrostu eksportu, który nas uratował.

- O ile pomylił się minister Rostowski?

- Dochody są 5-6 proc. mniejsze niż w budżecie wykonanym w zeszłym roku. Ustawa budżetowa zakładała, że dochody będą o 2 proc. wyższe. Minister pomylił się o jakieś 7-8 proc. Czyli 20-25 miliardów. To sporo. Tym bardziej że teraz oszczędności muszą być rozłożone nie na cały rok, ale na jakieś 4-5 miesięcy. Tak wielkich oszczędności po prostu nie da się zrobić! Rząd zabrał się do tych rzeczy bardzo późno.

- Rząd ogłosił, że zwiększy deficyt budżetu o 16 miliardów złotych.

- Czyli łącznie wyniesie aż 51 miliardów. To dużo, ale to po prostu nazwanie rzeczy po imieniu.

- I rzecz istotna - rząd zawiesi pewne zasady ustawy o finansach publicznych. Na przykład zakaz przekroczenia progu 50 proc. zadłużenia w relacji do PKB.

- To duży problem. Ta decyzja powoduje, że w przyszłości te progi przestają pełnić funkcję dyscyplinującą. Skoro można je tak łatwo zawieszać wtedy, kiedy zaczynają działać, to jaki mają sens?

- Rząd do tej pory szczycił się takimi zapisami...

- I je zawiesił. To zły sygnał dla rynków finansowych, a także podkreślenie, że jedynym istotnym zapisem jest zapis konstytucyjny.

- Premier Tusk zapowiedział też cięcia.

- Przy różnych okazjach zapowiadał zmniejszenie wydatków o 10 miliardów. Nie wiem, na ile jest to realne. Może więc polegać na czymś sztucznym. Na przykład zmniejszeniu dofinansowania Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i zmuszaniu FUS do zaciągania pożyczki w budżecie.

- Coś takiego właśnie się dzieje. Co to praktycznie oznacza?

- To po prostu kreatywna księgowość. Minister finansów w przeszłości wielokrotnie uciekał się do tego typu działań, więc nie jest to jakieś zaskoczenie. Choć podkreślmy, że to oznacza faktyczne zwiększenie deficytu, bez formalnego wykazania go. Ze wzrostem deficytu był problem prawny, więc rząd proponuje zawieszenie tego prawa. To niczego nie poprawia, ale odsuwa problemy na zaś.

- I za jakiś czas problem wróci, tylko większy?

- Właśnie. Na rynkach finansowych czy w Brukseli tego typu sztuczki nie zrobią wrażenia. Groźniejsze jest, że to oznacza gromadzenie materiału wybuchowego. I kiedyś wybuch będzie większy. Polska nie jest jeszcze w sytuacji Grecji czy nawet Węgier i Portugalii, ale w tym bądź przyszłym roku zrobimy niestety kroki w tym kierunku.

- Zerknąłem na ostatnie pomysły zgłaszane przez rząd i mam propozycje: likwidacji tajemnicy bankowej, kontroli przedsiębiorców bez zapowiedzi i dostępu policji do danych podatników.

- To są niestety rozpaczliwe działania. Potrzebne jest działanie wobec przestępców, a nie robienie przestępców ze wszystkich! To zajmuje czas, szkodzi gospodarce i jest nieefektywne. Przestępczość skarbową powinna jednak zwalczać policja skarbowa, a nie izby skarbowe podczas kontroli.

- Pojawił się także pomysł wzrostu akcyzy. Dane wskazują jednak na to, że po poprzedniej podwyżce dochody do budżetu spadły.

- Od 1989 roku byłem doradcą wielu ministrów finansów i w przeszłości zmniejszano akcyzę lub podatek CIT i były częste przypadki wzrostu dochodów do budżetu. Fakty wskazywałyby, że przekroczyliśmy punkt, w którym kolejne podwyżki podatków dają dochód.

Prof. Stanisław Gomułka

Główny ekonomista BBC