Prof. Ryszard Bugaj: Naganna gra Rostowskiego

2013-07-19 4:00

Dlaczego wicepremier Rostowski pomylił się o 24 mld złotych?

Ryszard Bugaj

i

Autor: Archiwum serwisu

"Super Express": - Mamy 51 miliardów dziury budżetowej. Informację tę rząd podaje po pół roku.

Prof. Ryszard Bugaj: - Nowelizacja budżetu była niemal pewna już w momencie, w którym go stworzono. Rząd zastosował tu taktykę udawania, że będzie lepiej niż w rzeczywistości. Moim zdaniem nie była to dobra taktyka. Minister ogłosił budżet, wiedząc, że jest nierealny, a po jakimś czasie sprytnie udaje, że się pomylił. Taka gra jest naganna, a z punktu widzenia polityki gospodarczej chyba nierozsądna.

- Ludzie z Ministerstwa Finansów otwarcie tego nie powiedzą, ale sugerują, że bez tej gry i udawanego optymizmu, z realnym budżetem, mielibyśmy dziś ujemny wzrost gospodarczy.

- Nie podzielam tej opinii, ale rozumiem, że taka była ich motywacja. To udało się w 2009 roku, ale tym razem ewidentnie zawiodło. Rozumiem jednak Rostowskiego, gdy krytykuje Radę Polityki Pieniężnej, że należało wcześniej rozluźnić politykę monetarną. Choć nie przypisałbym temu kluczowego znaczenia, tak jak on. Co do decyzji rządu, to znaleźli się w sytuacji bez wyjścia, więc zareagowali w jedyny sensowny sposób.

- Liberalni ekonomiści powiedzą, że trzeba ciąć wydatki.

- Do cięcia wydatków potrzeba zmian ustawowych, a to jest praca Sejmu na kilka miesięcy. Pominę już nawet protesty społeczne albo zablokowanie części cięć przez Trybunał Konstytucyjny. Tusk powiedział, i tu się akurat z nim zgodzę, że kiedy puka do drzwi deflacja, a rząd zrobi cięcia wydatków, to mamy jak w banku recesję.

- Zatem powiększamy zadłużenie.

- Tak i to nie jest pozbawione negatywnych konsekwencji w przyszłości. Ale z punktu widzenia krótkiego okresu oni nie bardzo mają już wyjście. Pojawia się jednak problem tych progów ostrożnościowych...

- Wygląda na to, że nie ma problemu. Rząd po prostu je przegłosuje i po sprawie.

- Nigdy nie byłem zwolennikiem tych progów. To jest niesłychanie toporne narzędzie. Ale jeżeli już są, to nie powinno się pochopnie ich usuwać, dając sygnał alarmowy: "uważajcie, bo w Polsce jest źle".

- Na razie rynki finansowe zareagowały spokojnie.

- Bo od dawna uznały, ze nowelizacja jest nieuchronna. Martwię się jednak o dłuższy okres. Rząd rozwiązuje wyłącznie problemy dotyczące krótkiej perspektywy. W poprzednich latach weszliśmy w duży dług. Niby nie jest gigantyczny, ale większość naszych papierów jest w rękach zagranicy i te ponad 50 proc. długu trzeba zatrzymać. Boję się, że próbujemy wejść w scenariusz Grecji.

- To znaczy?

- Oczywiście nie będzie aż tak źle, bo czasy są już inne. Problemy Grecji nie brały się jednak z rozdęcia wydatków do nieprzytomności. Wzięły się z tego, że finansowano je pożyczkami, a nie z podatków. Nasz rząd też woli pożyczki, niż podnosić podatki. Wiem, że jestem w tym odosobniony...

- Pojawiły się głosy, że rząd już przesadził z podatkami i więcej nie wyciśnie.

- Bo zależy, z którymi podatkami. Od ludzi z wysokimi dochodami? Wcale nie przesadził, bo nie ma trzeciego progu podatkowego. Ogólny poziom opodatkowania oczywiście nie musi wzrosnąć. Chodzi o przesunięcie ciężarów podatkowych z biedniejszych na bogatszych. Biedniejsi wydadzą dodatkowe pieniądze na bieżące potrzeby, napędzając gospodarkę. Bogatsi albo je gromadzą, albo wyprowadzają z kraju. Jestem jednak pesymistą, bo dla Donalda Tuska i Platformy targetem politycznym są właśnie zamożniejsze grupy.

- Późne ogłoszenie wysokości dziury budżetowej nie przeszkadza w znalezieniu oszczędności, o których mówi rząd?

- Tu bardziej chodziło o to, żeby ogłosić to w wakacje. Natomiast jeżeli czasu na te oszczędności zabraknie, to ja bym się tym nie przejmował. Grecja poszła w oszczędności na wydatkach, przyniosło to jej recesję i relacja długu do PKB jeszcze się pogorszyła.

Prof. Ryszard Bugaj

Ekonomista, Polska Akademia Nauk

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki