"Super Express": - Kiedy Mateusz Morawiecki zostawał premierem, miał być tą łagodniejszą, bardziej europejską twarzą PiS. A od jakiegoś czasu wychodzi na prawicowego radykała. Widać to choćby po ostatnim konflikcie z Izraelem. Premier Morawiecki po prostu tak ma, czy może chce się uwiarygodnić w oczach twardego elektoratu Prawa i Sprawiedliwości?
Rafał Chwedoruk: - Już na początku swojego urzędowania, praktycznie od pierwszego dnia na stanowisku premiera Mateusz Morawiecki podjął działania mające na celu pokazanie, że liberalny epizod jego biografii wynikał z jego pozycji zawodowej, a nie poglądów politycznych czy spojrzenia na gospodarkę.
- Czyli problem premiera polega na tym, że jako prezes banku wypowiadał się raz na jakiś czas, a jako szef rządu cały czas jest wywoływany do tablicy?
- Nie do końca. Specyfika funkcjonowania w przestrzeni finansowo-bankowej, nawet jeśli jest to działalność z pogranicza polityki, jest zupełnie inna niż funkcjonowanie w polityce na najwyższych szczeblach. Mateusz Morawiecki jest najlepszym przykładem, że taka droga jest trudna do pokonania. Premier ma jeszcze jeden, kto wie, czy nie poważniejszy problem.
- Jaki?
- Im większe znaczenie ma się w polityce, im bardziej w nią się angażuje, konieczne jest odpowiednie, wielopoziomowe zaplecze. Prawo i Sprawiedliwość od lat miało z tym kłopot, jednak w ostatnim czasie zrobiło na tym polu największy postęp ze wszystkich partii politycznych. Jednak u Mateusza Morawieckiego problem zaplecza ujawnił się wyraźnie. Przecież to, co widzieliśmy u Mateusza Morawieckiego, spowodowane jest w gruncie rzeczy naprawdę drobnymi błędami. Zaplanowane wystąpienia szefa rządu są bardzo dobre, nic im nie można zarzucić. A w spotkaniach z dziennikarzami, gdzie trzeba na bieżąco coś skomentować, zaczyna się poważny kłopot. Przecież podczas ostatniej wypowiedzi o Żydach problem dotyczył raptem dwóch słów! Wyraźnie widać brak zaplecza, kogoś, kto by premiera przygotował także do takich bezpośrednich spotkań z dziennikarzami.
- A może chodzi o coś innego - konserwatywno-liberalne, umiarkowane skrzydło zagospodarowują już wicepremier Jarosław Gowin i w jakimś sensie prezydent Andrzej Duda, a Mateusz Morawiecki poprzez jednoznaczny antykomunizm, składanie kwiatów na grobach Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych, ostre wypowiedzi próbuje zagospodarować radykalny, twardy elektorat?
- Absolutnie nie widzę tu celowego działania. Wypowiedź Morawieckiego, która wzburzyła środowiska żydowskie, była wpadką. A celem zmiany premiera była ewidentnie próba pójścia w kierunku centrum. Nie wychodzi to w wyniku ewidentnych błędów.
- Czy można zaryzykować tezę, że Mateusz Morawiecki jest wskazany przez Jarosława Kaczyńskiego jako jego następca na stanowisku prezesa PiS?
- Następców Kaczyńskiego jako prezesa PiS było wg medialnych informacji wielu, niektórych nie ma już wśród nas. Naprawdę należy podchodzić do tego typu informacji z dużą ostrożnością. Tak naprawdę to prezes wywodzi się z dawnego Porozumienia Centrum. Środowisko to przetrwało trudne lata 90., stało się fundamentem PiS. I właśnie z tego środowiska będzie wywodził się lider PiS, jeśli Jarosław Kaczyński zdecyduje się na polityczną emeryturę.
Zobacz także: Bronisław Wildstein: Byli także żydowscy zbrodniarze, taka jest prawda