"Super Express": - Aleksander Kwaśniewski wspólnie z Januszem Palikotem ogłosił powstanie inicjatywy Europa Plus, po czym zniknął. Wrócił w piątek i pojawiły się wątpliwości co do kondycji lidera polskiej lewicy...
Prof. Kazimierz Kik: - Nie chcę jednoznacznie określać, czy prezydent był pod wpływem alkoholu. Niemniej zarówno zniknięcie, jak i takie, powiedzmy "lekceważące pojawienie się" wskazują, że to nie jest jego inicjatywa. Jemu na niej nie zależy i traktuje ją trochę na zasadzie lewą ręką do prawego ucha... Gdyby to była jego żywotna ambicja, byłoby inaczej. On potrafi, ale tylko jeśli chce. Dziś nadal potrafi, ale nie chce. Idzie tyłem do przodu, nie jest do końca przekonany. Nie może funkcjonować jako osoba publiczna i zachowywać się jak osoba prywatna.
- Współpracownicy powinni bardziej na niego uważać i unikać takich sytuacji?
- Współpracownicy kupują go w butach takiego, jakim jest. On jest ich jedynym atutem, bez niego nie istnieją. Przyjmują go z całym dobrodziejstwem inwentarza. Większość nawet nie śmiałaby mu zwrócić uwagi. On jest tutaj osobowością, trudno mu coś narzucić.
- Niektórzy członkowie Ruchu Palikota uważają, że Kwaśniewski w takiej formie może im zaszkodzić.
- Konferencja odzwierciedlała ducha tej inicjatywy. Od początku jest trochę na bakier z logiką, ze zdrowym rozsądkiem i trzeźwym... myśleniem. Próbuje się w niej budować centrolewicę z oldbojów i przegranych polityków. Tu nie ma niczego nowego. Oferuje się starego Kwaśniewskiego i tych, których do polityki wyniósł. Pachnie klęską.
- W konfrontacji Miller v. Kwaśniewski mocniej wygląda były premier. Prezydent wykazuje słabość?
- Kwaśniewski jest żołnierzem w rezerwie, w cywilu. Pozwolił sobie na niesubordynację wobec regulaminu. Miller jest w służbie czynnej. Podlega dyscyplinie - jak żołnierz zawodowy. Prezydent zachowuje się jak cywil w koszarach. Jego zachowanie to gest braku zaangażowania, lekceważenia. Dowód, że tak naprawdę chciałby, żeby to wszystko już się skończyło.
- Kiedy powstawała Lewica i Demokraci, całej inicjatywie miała zaszkodzić słynna już choroba filipińska...
- On już wtedy był w cywilu. Ale nawet jak był na posterunku, miał tego typu wpadki, np. w Charkowie. Ale jego typowo męskie słabości nigdy nie przeszkadzały w byciu naprawdę najlepszym polskim politykiem. Trzeba mu to przyznać. Bronisław Komorowski marzy dziś, by doścignąć nie Wałęsę, ale Kwaśniewskiego. Inna sprawa jak jego prezydeturę oceni historia. Na to przyjdzie nam poczekać.
Prof.Kazimierz Kik
Politolog PAN i Uniwersytetu Świętokrzyskiego