Prof. Janusz Odziemkowski: Radzieccy jeńcy nie ginęli tak jak Polacy w Katyniu

2011-05-17 4:00

Trudno oczekiwać, że w sytuacji ogromnego kryzysu jeńcy wojenni będą żyli w lepszych warunkach niż społeczeństwo polskie - uważa prof. Janusz Odziemkowski

"Super Express": - "Nieznani aktywiści postanowili przywrócić sprawiedliwość historyczną" - tak rosyjskie media skomentowały pojawienie się pod Strzałkowem rosyjskojęzycznej tablicy upamiętniającej czerwonoarmistów poległych w "polskich obozach śmierci". Rzeczywiście sprawiedliwość została przywrócona?

Prof. Janusz Odziemkowski: - Przede wszystkim zadziwiające jest to, że tamtejsze media dowiedziały się o tym wcześniej niż my. Nie mam wątpliwości, że nie jest to przypadek. Jeśli chodzi o prawdę historyczną, to w polskich obozach jeńcy rzeczywiście umierali, ale nie była to eksterminacja, jak to chcą widzieć Rosjanie.

- Historycy wskazują na warunki, które w nich panowały...

- I mają rację. Sytuacja humanitarna była fatalna. Brakowało wszystkiego. Szerzyły się choroby, na które nie było lekarstw. Była to jednak wypadkowa sytuacji w całej Polsce.

Przeczytaj koniecznie: Andrzej Wajda: Katyń to NIE ludobójstwo

- Polakom żyło się w tym czasie równie źle?

- Zwróćmy uwagę, że lata wojny polsko-bolszewickiej to dramatyczna sytuacja ekonomiczna Polski. Ceny podstawowych produktów były niebotycznie wysokie, wiele z nich w latach 1918-1920 było na kartki. Kraj był wyniszczony, a ludność miejska głodowała. Także polskie wojsko, choć dotowane przez państwo, funkcjonowało w fatalnych warunkach. Żołnierzom brakowało opieki medycznej oraz żywności. Musieli się więc ratować różnymi sposobami, posuwając się często do rabunków, żeby nie umrzeć z głodu. Trudno oczekiwać, że w takiej sytuacji jeńcy wojenni będą żyli w lepszych warunkach niż społeczeństwo polskie.

- Mimo wszystko Rosjanie zrównują sytuację radzieckich jeńców z polskimi oficerami rozstrzelanymi w Katyniu. To aberracja?

- Sytuacji jeńców nie można porównywać z Katyniem, bo nie było rozkazu ich zgładzenia. Wręcz przeciwnie - były rozkazy, żeby czerwonoarmistów traktować humanitarnie. Powinni otrzymywać określone przydziały żywności, mydła czy papierosów.

- Jak wyglądało życie w obozie jenieckim?

- Dopuszczano bardzo różne sposoby, które pozwalały żołnierzom radzieckim poprawić swój byt. Z tych, którzy się na to zgodzili, organizowano kompanie robotnicze, które mogły opuszczać obóz. Było to zupełnie nieporównywalne z sytuacją polskich jeńców znajdujących się w niewoli Armii Czerwonej, której jedyną ofertą była indoktrynacja komunistyczna.

- W 2004 roku polsko-rosyjska komisja wyjaśniała sprawę radzieckich jeńców. Historycy ustalili, że to głód i choroby były przyczyną większości zgonów. Czemu ta sprawa jednak wraca jak bumerang?

- Rosjanom bardzo wygodnie jest to przypominać. W końcu, kto czyta raporty komisji polsko-rosyjskiej? Wyłącznie elity. A przecież to nie jest propaganda skierowana do elit, ale do bardzo przeciętnego odbiorcy, który nie ma pojęcia, że taka komisja była i doszła do takich ustaleń. Jeśli usłyszy on w mediach, że to Polacy bezpośrednio odpowiadają za śmierć tysięcy więźniów, potraktuje to jak prawdę objawioną.

- Ta propaganda ma już 20 lat. Jeszcze Gorbaczow w 1990 roku kazał wszcząć śledztwo w sprawie Katynia, ale jednocześnie wydał rozkaz szukania "haków" na Polaków. Chciał złagodzić trudną dla Rosjan prawdę?

- Rosja nie chce być postrzegana jako kraj, który zrobił komuś krzywdę, a nie był do tego sprowokowany. To stary kanon polityki rosyjskiej - jest zawsze biedna i ciemiężona, więc musi się bronić.

- Przez lata jednak niewiele osób wiedziało o tym tzw. anty-Katyniu. Przypomniał o nim Putin w 2009 roku...

- Będzie to wracać przy okazji każdych napięć w stosunkach polsko-rosyjskich. Nieważne, że nie jest to prawda - ważne, że jest użyteczne dla celów propagandowych.

Prof. Janusz Odziemkowski

Historyk specjalizujący się w historii II RP. Wykładowca UKSW