Grzegorz Kostrzewa-Zorbas

i

Autor: Andrzej Lange

Prof. Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: Reakcja USA była nieunikniona

2018-03-08 2:44

Prof. Grzegorz Kostrzewa-Zorbas w rozmowie z Tomaszem Walczakiem.  

"Super Express": - Z jednej strony Onet donosi, że prezydent i premier nie są mile widziani w Waszyngtonie, a z drugiej PiS, który podpiera się wypowiedziami Departamentu Stanu mającymi temu wszystkiemu przeczyć. Jest problem, czy go nie ma?

Prof. Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: - Mamy sytuację, w której trzeba zadbać o poprawę stosunków ze Stanami Zjednoczonymi.

- Rozumiem, że poprawa jest potrzebna, bo z tymi relacjami nie jest najlepiej?

- Stan obecny na pewno takiej poprawy wymaga. Wiele sygnałów ze strony obserwatorów, komentatorów i innych uczestników międzynarodowej gry na to wskazuje.

- Amerykanie zastosowali presję wobec rządu w postaci trzymania najwyższych osób w polskim państwa z dala od USA?

- Jest czymś normalnym w dyplomacji regulowanie intensywności wzajemnych relacji. Amerykańska dyplomacja robi to bardzo często i bardzo precyzyjnie. Prowadzą taką grę z wieloma swoimi sojusznikami - czy to w ramach NATO, czy w ramach dwustronnych sojuszy. Tego typu dynamiczne stosunki mają z Turcją, Izraelem, Arabią Saudyjską, Koreą Południową czy Japonią. Dynamicznych w tym sensie, że zmieniają się w różne strony - raz dochodzi do poprawy, czasami ochłodzenia relacji.

- Jak odbierać to, co teraz na własnej skórze odczuwamy? Czy to rodzaj sankcji - jak twierdzą niektórzy? Czy może obniżenie rangi relacji?

- Wiele użytych w ostatnich dniach słów, nie jest używanych przez amerykańskie władze. Nie są to żadne sankcje. Obniżenie rangi relacji to też nie jest precyzyjny termin dyplomatyczny. Bo obniżenie rangi jest wtedy, gdy zamiast ambasadora urzęduje chargé d'affaires. Nie o to tu chodzi.

- To jak to nazwać?

- Cóż, jak wspominałem, to dynamiczna regulacja intensywności stosunków.

- Spodziewał się pan, że do czegoś takiego może dojść? Bo jest to novum w relacjach z Waszyngtonem.

- To było absolutnie nieuniknione. Nowelizacja ustawy o IPN, penalizująca różnego rodzaju wypowiedzi, samym swoim istnieniem musiała wywołać taką, a nie inną reakcję Stanów Zjednoczonych.

- Czy należy uznać to za jakąś dramatyczną okoliczność z przykrymi dalekosiężnymi konsekwencjami, czy za coś, co da się odwrócić?

- Jak najbardziej Polska ma bardzo dobre perspektywy zacieśniania i intensyfikacji stosunków ze Stanami Zjednoczonymi. Ale oczywiście pod jednym warunkiem - że będziemy rozumieć grę, która się toczy. Obie strony muszą mieć coś sobie do zaoferowania, znajdować jak najwięcej wspólnych interesów. To nieustająca interakcja, w której trzeba być elastycznym i brać pod uwagę fakt, że odbywa się ona w świecie pełnym innych podmiotów. To wszystko odróżnia politykę zagraniczną od polityki krajowej. Wszyscy zainteresowani powinni to sobie uświadomić.

- Jeśli weźmiemy pod uwagę, że polska polityka zagraniczna pod rządami PiS stała się funkcją, a może nawet zakładnikiem, polityki wewnętrznej, to problem, jaki pojawił się w relacjach z Ameryką, chyba nie powinien dziwić.

- Cóż, polityka zagraniczna powinna być jak najbardziej oddzielona od polityki wewnętrznej.

ZOBACZ TAKŻE: Premier Morawiecki skomentował doniesienia o relacjach Polski z USA