- Prof. Dudek ostrzega, że Karol Nawrocki będzie dążył do zdobycia większej władzy niż ktokolwiek w najnowszej historii Polski, a jego celem jest realne wzmocnienie roli głowy państwa.
- Zwycięstwo Nawrockiego nie wywołało spodziewanej „lawiny poparcia” dla PiS, co – zdaniem politologa – było dużym zaskoczeniem dla Jarosława Kaczyńskiego i kierownictwa partii.
- PiS traci monopol na prawicy, ponieważ młodzi wyborcy wybierają Konfederację, a struktura elektoratu partii Kaczyńskiego coraz bardziej się starzeje.
- Planem Nawrockiego ma być budowa szerokiej koalicji prawicy, która po wygranej w 2027 roku umożliwi zmianę konstytucji w kierunku ustroju prezydenckiego.
O zwycięstwie Nawrockiego przesądziły błędy jego rywali
„Super Express”: - Niewątpliwie wydarzeniem roku w polskiej polityce były wybory prezydenckie i wygrana w nich Karola Nawrockiego. Dziś jego zwycięstwo dziwi mniej niż w czerwcu?
Prof. Antoni Dudek: - W grudniu ubiegłego roku mówiłem, że Karol Nawrocki to jeden z najbardziej niebezpiecznych ludzi, którzy pojawili się w przestrzeni publicznej. Po roku mogę to tylko potwierdzić. W moim przekonaniu o jego zwycięstwie przesądziło kilka czynników, ale najistotniejszym była błędy jego głównego konkurenta i faworyta w wyborach prezydenckich, czyli Rafała Trzaskowskiego.
- To Rafał Trzaskowski przegrał, a nie Nawrocki wygrał?
- Błędy samego kandydata to nie wszystko. Popełnił je i jego sztab, i rząd Donalda Tuska. Za główny błąd ekipy rządowej można uznać to, że nie przygotowała części elektoratu Mentzena do tego, by była skłonna rozważyć poparcie Trzaskowskiego.
- W PiS zwycięstwo Nawrockiego uznano za gigantyczny sukces prezesa. Jednak za kolejnym prezydentem, którego namaścił Jarosław Kaczyński, kroczy ostateczna utrata monopolu jego partii na prawicy. Wybory prezydenckie ostatecznie potwierdziły, że PiS musi się liczyć z innymi podmiotami.
- Myślę, że największym zaskoczeniem i dla Kaczyńskiego, i generalnie dla zwolenników PiS jest to, że zwycięstwo Nawrockiego nie uruchomiło tej lawiny wzrostu poparcia dla partii. Oni bowiem tego oczekiwali. Bo skoro ich kandydat wygrał, to już tylko krok, by znów mieć 40 proc. poparcia w sondażach. A tu przyszło rozczarowanie.
PiS liczył na polityczną lawinę. Przyszło rozczarowanie
- PiS miał w ogóle szansę na taką lawinę poparcia?
- Tak jak Tusk zlekceważył elektorat Mentzena, tak PiS zlekceważył obie Konfederacje – i tę mentzenowsko-bosakową, i braunowską. Wdał się w bezsensowną wymianę ciosów z Mentzenem, która nie przyniosła spodziewanego efektu. Oczywiście, PiS jest ciągle najsilniejszym ugrupowaniem na prawicy, ale ze słabymi prognozami na przyszłość. Jeśli patrzymy bowiem na strukturę jego elektoratu, młodzi prawicowo nastawieni Polacy są po stronie Konfederacji. PiS wśród młodych prawie nikt nie popiera. Widać to wyraźnie, kiedy patrzy się na spotkania prezesa Kaczyńskiego z wyborcami w terenie. Tam są ludzie w moim wieku albo starsi. To źle rokuje na przyszłość i na razie w PiS nie ma pomysłu, co z tym zrobić.
Młodzi odwracają się od PiS. Prawica odpływa do Konfederacji
- Na razie PiS kończy rok awanturą wewnętrzną, która tyleż ma wymiar personalny, co strategiczny – czy być radykałami, czy centroprawicą.
- Z powodu tego rozkroku partia zaczyna się coraz bardziej wewnętrznie dzielić. Z jednej strony jest ewidentna diagnoza, nazwijmy ją w uproszczeniu Czarnka, która mówi: „Musimy być lepszą konfederacją” i jest diagnoza Morawieckiego: „Nie nie możemy się licytować z konfederatami na radykalizm. Musimy walczyć o ten bardziej centroprawicowy elektorat". W przyszłym roku będziemy obserwować kolejne odsłony tego sporu.
- W 2026 r. PiS znów się podzieli?
- Uważam, że nie doprowadzi to od razu do rozłamu. Prawdopodobnie nie nastąpi on nawet przed wyborami w 2027 roku. Niemniej, jeżeli się okaże, że obie Konfederacje nie zaczną się nawzajem wyniszczać, tylko będą koncentrycznie atakowały PiS z dwóch stron, to Nowogrodzka może mieć spore problemy z utrzymaniem tej dominującej pozycji w następnym parlamencie po prawej stronie. W każdym razie największą największą zagadką w tym sporze jest Braun.
- Że nie dowiezie dobrych wyników do wyborów?
- Moim zdaniem, nie utrzyma obecnego poparcia. Owszem, jest w momencie wzrostu, ale za kilka miesięcy przejdzie on do przeszłości. Pytanie do kogo wrócą wyborcy prawicy: bardziej do Konfederacji Mentzena i Bosaka czy bardziej do PiS. Tego nie wiemy. Natomiast zdziwiłbym się, gdyby Braun dalej rósł w siłę, dlatego że to jest pewna sezonowa anomalia.
Nawrocki chce wzmocnić prezydenta. Stawką jest zmiana ustroju
- Wracając do Karola Nawrockiego, widać ewidentnie, że próbuje od sierpnia budować pewnego rodzaju alternatywny ośrodek władzy wykonawczej. Oczekuje, że rząd będzie z nim konsultował ustawy, stawiając się nieco w roli nadpremiera. Zasmakował władzy?
- Nawrocki nie rozsmakował się jeszcze we władzy, bo jej nie ma. Natomiast on jej chce. Chce więcej władzy, niż miał kiedykolwiek ktoś w Polsce po roku 1989. I on to właśnie może nie otwarcie, ale pośrednio powiedział. Jaki jest, moim zdaniem, plan Karola Nawrockiego na najbliższe lata? Po pierwsze, być patronem wielkiej koalicji prawicowej, która ma wygrać wybory w 2027 roku, ale tu nie chodzi o zwykłe zwycięstwo, tu chodzi o zwycięstwo umożliwiające zmianę konstytucji w kierunku ustroju prezydenckiego. Zapowiedział, że powoła radę konstytucyjną, która w przyszłym roku napisze projekt nowej ustawy zasadniczej. Jego urzędnicy powiedzieli, w jakim kierunku to ma iść.
- W jakim?
- W kierunku wzmocnienia władzy prezydenckiej. Pytanie, czy będzie to wzorowane bardziej na systemie francuskim czy raczej amerykańskim. Myślę, że wyciągnął wnioski, że prezydent Stanów Zjednoczonych ma pewien jeden feler w swojej ogromnej władzy – mianowicie nie ma władzy nad budżetem. Prawnicy piszący na zlecenie Nawrockiego projekt zmian konstytucji tego błędu raczej nie popełnią. Jestem więc przekonany, że znajdzie się w nim możliwość rządzenia bez woli większości parlamentu. Mamy tu nawet świetny wzór.
- To znaczy?
- Prezydent Nawrocki świetnie jako historyk zna dzieje przedwojennej konstytucji kwietniowej, w której była już zapisana dyktatura prezydencka. Zostaną zapewne dodane jakieś elementy ornamentowe, żeby aż tak nie biło to po oczach, ale właśnie i z takim projektem nowej konstytucji – już nie postkomunistycznej, tylko tej prawdziwej niepodległościowej - będzie szła prawicowa koalicja.
Rozmawiał Tomasz Walczak