"Super Express": - W niedzielę Mateusz Morawiecki u boku prezesa Jarosława Kaczyńskiego wziął udział w miesięcznicy smoleńskiej. Zdaniem części obserwatorów sceny politycznej świadczy to o tym, że nowy premier nie będzie szedł w stronę centrum, ale będzie dbać przede wszystkim o ten zdecydowany elektorat PiS. Faktycznie tak będzie?
Jarosław Flis: - Pokazuje to pewien paradoks tej sytuacji. Mateusz Morawiecki nie ma mocnej pozycji w samym obozie rządzącym. Musi więc zwrócić się ku twardemu elektoratowi. To zrozumiałe, jednak podważa to sens całej operacji wymiany premiera i zwrotu ku politycznemu środkowi. Później na wszelkie deklaracje i gesty będzie już za późno. To może być ten sam problem co z Beatą Szydło.
- Beata Szydło cieszy się jednak dużym zaufaniem społecznym. Wielu wyborców PiS z przykrością przyjęło zmianę na stanowisku szefa rządu. Na czym ma polegać ten "problem" z Beatą Szydło?
- Owszem, Beata Szydło ma poparcie w twardym elektoracie, ale chodzi o pozyskiwanie nowych wyborców. To się nie udaje. Bo Beata Szydło tak mocno i ostentacyjnie musiała pokazywać lojalność wobec prezesa i głównego nurtu partii, że to gwałtownie zmniejszyło efekt sięgania po nowych sympatyków. Z Morawieckim może być podobnie. Bo jeżeli dobry glina musi pokazywać złemu glinie, że jest zły, to oczywiście przestaje być dobrym gliną. A cała gra w dobrego i złego glinę polegać powinna na wzajemnym zaufaniu i wspólnej strategii. W przeciwnym razie to nie ma sensu. Przypadek zmiany premiera w Polsce pokazuje, że czym innym jest deklaracja o pójściu w kierunku centrum, a czym innym realna polityka.
- Wszyscy jednak przyznają, że wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego było bardziej pojednawcze niż we wcześniejszych miesiącach?
- No, zobaczymy, jak to pójdzie dalej. Jednak to, że ktoś zrobił malutki krok w kierunku środka, nie oznacza wcale, że w tym środku się znajdzie. Wyborcy nie doceniają tego, że ktoś łaskawie coś zadeklaruje, ale realne decyzje.
- Wróćmy do Mateusza Morawieckiego. Jakie ma szanse na przekonanie do siebie wyborców?
- Tu z odpowiedzią trzeba poczekać na wyniki sondaży. Jeśli w najbliższych miesiącach będą one dla rządu oraz Prawa i Sprawiedliwości korzystne, pozycja Mateusza Morawieckiego będzie mocniejsza. Jeśli jednak będą spadać, nic go nie uratuje.
- Jednym z powodów zmiany na stanowisku premiera miała być poprawa międzynarodowego wizerunku rządu. I podczas pierwszej wizyty Mateusz Morawiecki spotka się z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Czy wierzy pan w sukces nowego szefa rządu na arenie międzynarodowej?
- Trudno określić. Czy jednak wiceprezydent Pince faktycznie poprawia wizerunek administracji Donalda Trumpa? Prawda jest taka, że mógłby na głowie stawać, a wystarczy jeden tweet bądź publiczna wypowiedź Trumpa, by to wszystko wywalić do góry nogami. Z Morawieckim może być podobnie.
Zobacz: Nowy rząd Mateusza Morawieckiego. Kto wszedł w skład gabinetu premiera? PEŁNA LISTA NAZWISK