„Super Express”: - Generał Jaruzelski w przeciwieństwie do swojego kolegi generała Kiszczaka zostanie na zlecenie sądu jeszcze raz przebadany, by ustalić, czy faktycznie nie może brać udziału w procesie o zbrodnie komunistyczne. Zaczęło się od tego, że uczestniczył w obchodach swoich urodzin, które urządzili mu koledzy z lewicy postpezetpeerowskiej. Kiszczak też wydaje się być w niezłej formie – na swojej daczy tryska humorem, spisuje kolejne wspomnienia i na zakupy też sam chadza. Czemu nikt nie chce sprawdzić, czy i on nie miga się od procesu?
Prof. Bogdan Musiał: - To bardzo dobre pytanie. Był jednak człowiekiem odpowiedzialnym za zbrodnie, które mu się zarzuca. Wykonywał polecenia Jaruzelskiego równie gorliwie jak polecenia towarzyszy z Moskwy. Dziwne jest więc to, że Kiszczakiem tak mało się sądy interesują. Zresztą Jaruzelskim też długi czas się nie interesowano.
Decyzja o tym, żeby jednak Jaruzelskiego przebadać, to sygnał, że się zainteresowano. Chociaż wobec jego imponującej formy na urodzinach, trudno się dziwić.
Trochę na tych urodzinach przesadził. Przecież całemu temu jego umieraniu, o którym nieustannie słyszymy, jego forma fizyczna i psychiczna wyraźnie przeczy. Wszyscy jednak przymykają na to oko, a Jaruzelski i Kiszczak normalnie żyją sobie w tym cieniu.
Czasami i Kiszczak wydaje się królem życia.
Pamiętam, że były takie sytuacje, że nie mógł się stawić w sądzie, a tym samym czasie wczasował w Egipcie.
Nikt tego nie zauważa, bo to jednak Jaruzelski jest symbolem tego wszystkiego, co działo się w Polsce w latach. 80, a Kiszczak stał, w przekonaniu wielu, gdzieś z boku?
Mam wrażenie, że brakuje wśród sędziów przekonania, że czyny jednego czy drugiego to zbrodnie, które należy ścigać. To pokłosie faktu, że nie było w polskim wymiarze sprawiedliwości rozliczenia za czasy komunizmu. Nawet młodsi sędziowie często pochodzą z rodzin, które wiele w PRL znaczyły. Ścieżka kariery sądowniczej była bardzo popularna wśród dzieci esbeków czy innych utrwalaczy systemu. Dziś rozliczanie ówczesnych przywódców zmusiłoby ich do osądzenia także własnych rodziców. A to nie jest wcale takie łatwe. Oczywiście, środowisko sędziowskie nie jest jednolite i nie brakuje przyzwoitych sędziów, którzy może i nawet nie mieliby litości dla Jaruzelskiego czy Kiszczaka, ale na pewno naraziliby się na ostracyzm swoich kolegów po fachu.
Ale zbadać Kiszczaka chyba można? Nie wykluczam, że okaże się, iż faktycznie jest zbyt schorowany, ale przynajmniej jasne będzie, że ktoś chciał to sprawdzić.
Wie pan, stan zdrowia nie powinien być przeszkodą. Nawet w państwie prawa. Nikt nie zaprzeczy, że Niemcy są państwem prawa, a nikt nie miał tu problemu, żeby sądzić ukraińsko-nazistowskiego zbrodniarza wojennego Iwana Demianiuka, choć był już człowiekiem umierającym. Wyrok na niego zapadł. W Polsce powinno myśleć się w tych samych kategoriach.
Prof. Bogdan Musiał. Historyk