Prof. Bogdan Góralczyk: Węgry Orbana jak Rosja Putina

2014-01-24 3:00

Czy Viktor Orban zdradził swoje ideały? Komentuje prof. Bogdan Góralczyk, politolog i dyplomata.

"Super Express": - Co oznacza umowa, wedle której Rosjanie mają udzielić Węgrom 10 mld euro kredytu na wybudowanie dwóch dodatkowych reaktorów w elektrowni atomowej Paks?

Prof. Bogdan Góralczyk: - Jest to niewątpliwie sukces Moskwy. Jak dotąd Węgry są jedynym krajem UE, który wprowadza na jej obszar rosyjskie elektrownie jądrowe.

- Może dobrze wyjdą na umowie z Rosjanami?

- Rosyjskie pieniądze pozwolą na wybudowanie dwóch nowych bloków w tej elektrowni. Dotychczas Paks produkowała około 40 proc. energii kraju. Po wybudowaniu dwóch nowych bloków będzie to ponad 70 proc. Następuje więc uzależnienie Węgier od jednego dostawcy. To dość istotne.

- Czemu?

- Orban obiecywał dywersyfikację źródeł zaopatrzenia. A Węgry już wcześniej wyraziły zgodę na South Stream pod Morzem Czarnym. Uzależnienie będzie więc jeszcze większe. Poza tym to porozumienie podpisano w prywatnej willi Putina i było całkowitym zaskoczeniem dla węgierskiego parlamentu, a nawet dla partii Orbana. Po raz kolejny potwierdził, że najważniejsze sprawy rozgrywa zupełnie sam, nie oglądając się na procedury demokratyczne. System, który zbudował, wcale nie jest demokratyczny. Autorytarny może też nie, ale autokratyczny jak najbardziej. Przypomina w tym Rosję Putina.

- Skąd ten zwrot? Viktor Orban zdradził swoje ideały?

- Kiedy parę lat temu premier Gyurcsany jeździł do Moskwy, Orban okrzykiwał go zdrajcą narodu. Umowa z Putinem dowodzi jego cynizmu, choć w obozie rządowym mówi się o pragmatyzmie. Orban zmienił zdanie i teraz opozycja wyciąga co ciekawsze kąski z jego wcześniejszych wypowiedzi.

- Orban zawsze był antyeuropejski. Czy to oznacza, że jedyną drogą eurosceptyków jest droga na wschód w stronę Rosji?

- To powinna być nauczka dla wszystkich. Jeżeli ktoś mówi, że Unia jest do niczego, a mamy takie hasła i w Polsce, to węgierski przykład dowodzi, że alternatywą pozostaje tylko Wschód. Południe rozwiązaniem nie jest, bo Orban jeździł i do Arabii Saudyjskiej, i do Jordanii. A jeszcze wcześniej chciał współpracy strategicznej z Chinami. O tym, że taka umowa jest możliwa, mówiło się pokątnie, bo nikt nie znał szczegółów, od ubiegłego roku, kiedy doszło w Moskwie do rozmów między Putinem a Orbanem.