"Super Express": - Spór na linii Polska - Izrael wynika bardziej z winy strony polskiej, izraelskiej czy jest to po prostu przykre niedomówienie?
Antoni Dudek: - Nie jest to niedomówienie, ale trwale istniejący problem w stosunkach polsko-żydowskich, który z przyczyn taktycznych był w ostatnich latach wyciszany. Nowa ustawa o IPN znów ten spór wywołała. Wspomniany spór dotyczy odpowiedzialności Polaków za Holokaust. My się o takie stwierdzenia oburzamy, z perspektywy żydowskiej wygląda to jednak inaczej. Żydzi przyznają, że głównymi sprawcami byli Niemcy, ale były inne narody, które też dopuszczały się zbrodni, na przykład Polacy czy Ukraińcy i Litwini. Strona żydowska obawia się, że nowa ustawa zablokuje możliwość mówienia na ten temat. Co oczywiście jest absurdem, bo niczego nie zablokuje. Wszyscy naukowcy, którzy badają tę tematykę - i polscy, i żydowscy, będą dalej badania prowadzić. I spór o historię dalej będzie się toczył. Jednak obawiam się, że kwestia penalizacji za nieprawdziwe stwierdzenia niczego nie rozwiąże. Gdyby tak było, wszelkie kwestie historyczne byłyby ustalone. Problem polega na tym, że różne kraje różnie podchodzą do historii i różnie ją oceniają.
- Ale kłamliwe określenia i przypisywanie Polakom wręcz odpowiedzialności za drugą wojnę światową jest faktem?
- Ale wejście w sprawę prokuratury niczego nie rozwiąże. Konieczne są edukacja i dobra polityka historyczna. Izrael nadinterpretuje trochę tę ustawę. Ale faktycznie pewne sformułowania są tam nieostre. Bo nie ma tam zdania o polskich obozach śmierci, ale o pomawianiu o współudział. I teraz powstaje pytanie - czy mówiąc o zbrodni w Jedwabnem, już pomawiamy czy nie pomawiamy? Bo ja uważam, że Polacy byli, choć nie wyłącznymi, sprawcami tego mordu. Udział więc był, choć nie jesteśmy w stanie określić jak duży. I odpowiedzi na pytanie, czy takie twierdzenie już podchodzi pod ustawę, czy nie, za każdym razem będzie musiał udzielić sąd.
- Jest tu jeszcze jedno pytanie. Gdzie jest Polska Fundacja Narodowa, która miała promować Polskę na świecie. Czy w takich sytuacjach to nie ta fundacja powinna reagować?
- To porażka, ale w tej konkretnej sytuacji za spór z Izraelem bym tej fundacji nie winił. Tu wszystko zaczęło się nagle, od wystąpienia ambasador Izraela, trudno, by fundacja cokolwiek mogła zrobić. Ale fakt, zamiast produkować spoty o sądach, ta fundacja powinna się zająć poważną akcją informacyjną na temat tego, jak wyglądał Holokaust na ziemiach polskich. Dlaczego to się dokonało akurat tu, jaka była odpowiedzialność Niemiec, a jaka innych narodów podbitych przez III Rzeszę. Ale trzeba mieć jasność, że kampanie informacyjne nie przyniosą łatwych i spektakularnych efektów, trzeba wielu lat dyplomatycznych zabiegów.