Maskarada
To od początku pachniało fałszem: ustawiony w wielką podkowę stół na tle flag Polski i Unii Europejskiej… Oni myślą, że nikt już nie pamięta, iż pierwsze co zrobił PiS po wygranych wyborach, to rękami pani Szydło z gmachu rządu flagi Unii wyrzucił. Prounijny wystrój był oczywiście kamuflażem, na który opozycja po raz kolejny się nabrała licząc na merytoryczną rozmowę o ważnych sprawach. Tymczasem znów okazało się, że przyjęła zaproszenie na spotkanie, które nie wykroczyło poza PiS-owską filozofię zmieniania w „polityczne złoto” każdej nadarzającej się okazji. Nawet, jeśli jest nią wojna zbierająca swe śmiertelne żniwo na Ukrainie i zmieniająca w uchodźczy koszmar życie milionów Ukraińców – kobiet i dzieci zwłaszcza.
Przedstawiciele opozycji nie kryli swego rozczarowania, ale przecież mogli nie pójść! Nie poruszono bowiem żadnego ważnego tematu – choćby „NATO-owskiej misji pokojowej wysłanej na Ukrainę, ale takiej, żeby mogła się obronić”, którą wymyślił prezes PiS podczas kijowskiej rekonstrukcji gruzińskiego epizodu z życia jego brata. A to przecież grozi Polsce bezpośrednim udziałem w tej wojnie!
Zamiast tego PiS za wszelką cenę dążył do wymuszenia na opozycji zgody na zmianę Konstytucji. Nagle, po sześciu latach poniewierania nią, sprawcy tych gwałtów zapragnęli być jej strażnikami. Żądają, by w obliczu wojny rozgorzałej tuż za naszą granicą opozycja poparła takie zmiany, które dawałyby rządowi Kaczyńskiego wolną rękę w wydawaniu pieniędzy. Chcą pozbyć się zapisu, który mówi, że nie wolno przekroczyć 60-procentowego progu w relacji długu publicznego w stosunku do PKB. Przekroczenie grozi wieloma konsekwencjami finansowymi dla całej gospodarki, co przy obecnej polityce prowadzić niechybnie musi do gigantycznych kłopotów finansowych, a w konsekwencji trudnych do opanowania przejawów społecznego niezadowolenia. PiS pragnie tego uniknąć i pod pretekstem niezbędnych wydatków obronnych chce całkowicie uwolnić się od ograniczeń. Ponieważ opozycja nie poszła tą drogą, to w wojennych okolicznościach będzie można oskarżać ją o brak patriotyzmu, a nawet pro-putniowską skłonność do zdrady narodowej. PiS ma bowiem szczególną łatwość w przyklejaniu „zdradzieckich mord” każdemu, kto stoi mu na drodze. W jednym tylko przypadku opozycja mogłaby liczyć na łaskawość: gdyby przyszła z projektem zapisu, który zastąpiłby ten o progach budżetowych. Mógłby on brzmieć: „Nie popełnia przestępstwa, kto narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeśli działa w interesie PiS i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działania nie byłyby możliwe lub byłyby istotnie utrudnione”. To dopiero byłaby prawdziwie „patriotyczna” postawa!