Wypowiedź prezydenta to komentarz do decyzji Macierewicza. Podległa szefowi MON Służba Kontrwywiadu Wojskowego wszczęła w czerwcu wobec gen. Jarosława Kraszewskiego (49 l.), zaufanego doradcy głowy państwa, który w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego odpowiada za sprawy wojskowe, postępowanie sprawdzające i cofnęła mu dostęp do informacji niejawnych.
- Nie spodziewałem się, że taka sytuacja zaistnieje. Nie pogodzę się z tym i nie ustąpię w sprawie generała Kraszewskiego. Próbuje się w ten sposób utrudnić mi wykonywanie mojej konstytucyjnej funkcji zwierzchnika sił zbrojnych - wyjaśniał wczoraj Andrzej Duda w TVP Info.
- Nigdy się nie spodziewałem, przystępując do współpracy z Macierewiczem jako ministrem obrony, że taka sytuacja w ogóle w relacjach pomiędzy pałacem a MON zaistnieje, że współpracownicy prezydenta będą w taki sposób traktowani. To coś, w co naprawdę do tej pory nie mogę uwierzyć, że można w ten sposób traktować moich współpracowników - ubolewał Duda, odpowiadając na pytania dotyczące jego słów z 11 listopada.
W trakcie Święta Niepodległości został w tłumie ludzi zapytany, czy "dogada się" z Macierewiczem. - Musi sobie parę rzeczy przemyśleć. Jak będzie wobec uczciwych oficerów stosował takie ubeckie metody, jak Platforma stosowała wobec niego, to będzie kiepsko - rzucił wówczas Duda.
Na Twitterze prezydent wyjawił, że chodziło mu o to, iż w 2008 r. Macierewiczowi, byłemu likwidatorowi WSI, cofnięto dostęp do ściśle tajnych danych oraz certyfikat bezpieczeństwa. A teraz sam tak postępuje.
Co na to MON? - Przy moim szacunku dla pana prezydenta uważam, że te słowa nie były właściwe, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że ojciec ministra Macierewicza zginął w wyniku działań UB, a on sam walczył z komunistycznym zniewoleniem - komentuje nam wiceminister obrony Tomasz Szatkowski (39 l.). Sam Macierewicz nie odniósł się do słów prezydenta.