W partii jak w wojsku. Każdy musi znać swoje miejsce w szeregu. Przekonał się o tym poseł Dominik Tarczyński. W sejmowej dyskusji wokół protestu policjantów i obchodów 11 listopada Jacek Protasiewicz w sposób dobitny określił organizatorów warszawskiego i wrocławskiego marszu z okazji obchodów Narodowego Święta Niepodległości. Wypowiedź nie spodobała się posłowi Dominikowi Tarczyńskiemu, który ruszył w stronę siedzącego na sali sejmowej prezesa.
Jarosław Kaczyński oddelegował jednak posła Dominika Tarczyńskiego wymownym gestem, wskazując mu, aby powrócił na swoje miejsce. Odprawiony z kwitkiem polityk nie posiadał się z radości.