Jarosław Kaczyński napominał o tajemniczej sprawie aresztu
Prezes PiS na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie w bardzo niejasny sposób próbował opowiadać o sytuacji 40 miesięcy aresztu tymczasowego za kradzież płóciennej torby. Miało odbywać się to za czasów rządu PO-PSL czyli w latach 2007-2015. "Kiedy za czasów poprzedniego rządu Donald Tusk miał prywatnych więźniów, to znaczy ludzie siedzieli chyba nawet 40 miesięcy, to jest rekord w areszcie śledczym, pod zarzutem kradzieży torby, takiej z płótna – torby, nie tego co w torbie, tylko torby – i jakichś tam jeszcze... To wtedy było w porządku" - opowiadał Jarosław Kaczyński będąc w Przemyślu. "Otóż ten człowiek naraził się, ale tak naprawdę nie Tuskowi, nie Platformie. On jakąś tam podobno odegrał rolę w jakichś planach, bo nic się nie stało, stoczenia jakiegoś boju z kibicami z Rosji, bo to był okres tych mistrzostw Europy. I Putin wtedy dzwonił do Tuska. No taką mieliśmy wtedy 'politykę antyputinowską', bo dziś przecież wiadomo, że Tusk zawsze był wrogiem Putina" - dodał. Dziennikarze TVN24 przyjrzeli się temu wszystkiemu i przeanalizowali szczegółowo, czy faktycznie do tej sytuacji kiedyś doszło i jeśli tak, to dlaczego. Ponadto zapytano Radosława Fogla rzecznika PiS o jaką sprawę chodzi konkretnie, ale nie otrzymano odpowiedzi. Okazuje się, że w dostępnych materiałach w internecie nic nie ma o takiej sprawie, ani o takiej osobie. Dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zapytany odpowiedział wprost: "- Niczego nie wykluczam, ale nie znam takiego przypadku". Jego zdaniem wartość skradzionej rzeczy jest zbyt niska, aby uznać to w ogóle za przestępstwo. - Pojęcia nie mam, o co chodzi prezesowi Kaczyńskiemu, ale niespecjalnie wierzę w coś takiego. 40 miesięcy aresztu w sprawie o drobną kradzież się nie zdarza - mówi dr Witold Zontek, karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego dla TVN24. Udało się jednak połączyć sprawę z 40 miesiącami aresztu, ale osoby związanej ze środowiskiem kibicowskim i która została skazana, za zupełnie coś innego. Skontaktowano się nawet z pełnomocnikiem oskarżonego .- Tyle że nie miał i nie ma on postawionych zarzutów kradzieży. Kwestia płóciennej torby w ogóle nie jest elementem tej sprawy. Zupełnie nie wiem, o kogo chodziło prezesowi Kaczyńskiemu - mówił Michał Korolczuk.