Wiadomo już, że powodzianie mogą liczyć na różne formy pomocy ze strony rządu. Padają kwoty 6 tysięcy złotych, 20 tys., a nawet 100 tysięcy na remont lub odbudowę domu, zależnie od wielkości strat.
Wczoraj premier Donald Tusk oświadczył, że tam, gdzie zniszczeniu uległy jak w Lanckoronie całe osiedla, rząd je odbuduje. Nawet jeżeli będzie drożej. Tu program "100 tysięcy złotych" nie będzie obowiązywał. Zapewnił, że znajdziemy na to pieniądze.
Znajdziemy? Rząd? Nie. My wszyscy, Polacy, bo naszymi środkami rząd dysponuje. A tak naprawdę, żeby je znaleźć, musi zabrać z innych programów lub pożyczyć. W imieniu nas wszystkich. Po to, by w duchu solidarności wesprzeć tych, których powódź często pozbawiła dorobku całego życia.
Dlatego w imieniu premiera dziękuję wszystkim rodakom za ten dar serca. Dar serca wszystkich nas. A rząd i premiera wzywam, by jak najszybciej udzielili nam odpowiedzi, czy zrobiono wcześniej wszystko, by rozmiary strat i powodzi ograniczyć. Bo jeśli popełniono błędy, to warto, żebyśmy wiedzieli, za czyje zaniedbania płacimy.