"Ratusz jest wizytówką Opola i powinien być przyjazny dla obywateli w każdym wymiarze. W moim przekonaniu wizerunkowi Opola szkodzi fakt, że w miejskim urzędzie promuje się najbardziej ohydne wzorce szokujących i perwersyjnych zachowań erotycznych" – pisał w swoim piśmie do prezydenta radny Janusz Kowalski. - Są to pisma z gatunku ostrej pornografii. Jeden z filmów DVD dołączany do gazety ma tytuł "anal penetrator". To już wskazuje, jaki charakter mają te publikacje... – przytaczała wypowiedź Kowalskiego Nowa Trybuna Opolska. - Tolerowanie sprzedaży tego typu pism mogło być dobre dla poprzedniego lewicowego zarządu, ale nie uchodzi centroprawicowemu prezydentowi – pouczał Kowalski. Właściciel kiosku "Ruchu" powoływał się na ustawę o wolnym dostępie do rynku. Jak argumentował, tytuły sprzedawane w ratuszu są zarejestrowane w kraju nie ma więc powodu, aby pozbawiać czytelników możliwości ich kupienia.
PRZECZYTAJ TEŻ:
"Polityczny cieć" nie przejdzie do Hołowni. „Najlepiej jakby Hołownia robił podchody do PiS”
Hołownia z Kukizem razem w parlamencie: „Szymonie, ja ci stworzę koło natychmiast!”
Koniec końców pisma zniknęły, gdyż ratuszowy kiosk "Ruchu" zrezygnował z ich sprzedawania. Ale interwencja odcisnęła piętno na późniejszym wiceprezydencie Opola, a obecnie pośle na Sejm i sekretarzu stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Do Janusza Kowalskiego przylgnęła bowiem pewna łatka. O sprawie przypomina nam tweet, pod którym pojawiły się liczne komentarze.