Kinga P. oskarżyła wnuka byłego prezydenta o pobicie, do którego miało dojść w październiku 2016 roku. Przy Zielonej Bramie w Gdańsku Dominik w towarzystwie brata Bartłomieja i dwóch kolegów miał zaatakować gdańszczankę. Podobno przewrócił kobietę, którą chwilę później kopnął w głowę jeden z jego kolegów. Poszkodowana doznała urazów głowy i lewego uda, straciła przytomność, odzyskała ją dopiero w szpitalu. Domagała się 15 tys. zł odszkodowania. Sąd podtrzymał sierpniowe orzeczenie w tej sprawie: skazał wnuka Wałęsy na pół roku ograniczenia wolności w formie prac społecznych w wymiarze 20 godzin w miesiącu.
- Nie zrobiłem tego. Ona chce ode mnie pieniędzy, bo wie, że mój dziadek ma pieniądze, i myśli, że jej zapłaci. A mój dziadek za nic nie będzie płacił! - mówił wzburzony Dominik W. przed salą rozpraw kilka miesięcy temu.
Ale to nie jedyne problemy z prawem wnuka byłego prezydenta. Trwa bowiem inny proces Dominika W., który oskarżony jest między innymi o pijacką jazdę, znieważenie funkcjonariuszy policji oraz przemoc wobec ochroniarza. Grozi mu do 12 lat więzienia, a wyrok najprawdopodobniej zapadnie w lutym.