Dwóch asystentów i doradca dla posła
Koszty funkcjonowania komisji są podobne. Nieznacznie pozostałe dwie przewyższa w tym względzie komisja wizowa, której działania Kancelaria Sejmu wycenia na dwa miliony sześćset tysięcy złotych. - Każdy poseł miał dwóch asystentów i jednego doradcę. Zamawialiśmy jeszcze ekspertyzy. Nasza komisja miała dwóch ekspertów – wyjaśnia Marek Sowa. Ostatni przewodniczący komisji uważa, że to dobrze wydane pieniądze i wcale nie tak znaczące, biorąc pod uwagę efekty prac. - Te koszty to jakiś detal. Ułamek tego co wypłacano w uparciu o nielegalnie przyznawane wizy – słyszymy od posła KO.
To pieniądze wyrzucone w błoto
Innego zdania jest jednak Michał Woś, jeden ze świadków komisji ds. Pegasusa. - Pieniądze wyrzucone w błoto na polityczna szopkę Tuska. Służyła tylko najbardziej rozgrzanemu elektoratowi Silnych Razem i Romana Giertycha. Poważnie nie traktują ich nawet obecne służby, które nie przekazują materiałów komisji ds. Pegasusa – uważa Michał Woś z Prawa i Sprawiedliwości.