– 4 czerwca na Placu Zamkowym w Warszawie i 9 czerwca przy urnach w całej Polsce pokażmy, że nam wciąż bardzo zależy. Na Polsce, na Europie, na uczciwej demokracji i rozliczeniu zła. Mi zależy, bardziej nie może. Przyjdźcie i przekonajcie wątpiących, słabnących i kombinujących – napisał w mediach społecznościowych premier Donald Tusk. Ale już wiemy, że Nowa Lewica, inaczej niż w październiku 2023 r., kiedy odbywał się Marsz Miliona Serc, nie weźmie dziś udziału w politycznej imprezie Tuska.
– Myślę, że pan premier chciałby zmobilizować wyborców swojego ugrupowania do tego, żeby poszli i głosowali 9 czerwca. My jako Lewica też mobilizujemy wyborców w tych wyborach. Dlatego 5 czerwca pan prezydent Aleksander Kwaśniewski wystąpi ze specjalnym oświadczeniem do społeczeństwa. To będzie bardzo ważny moment też przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Będziemy poza tym mieli konwencję dotyczącą sytuacji kobiet, konwencję dotyczącą sytuacji młodych ludzi – mówi nam Robert Biedroń.
Eksperci nie mają wątpliwości, że Nowa Lewica obawia się, że splendor związany z marszem Tuska, spadnie tylko na KO a Tusk zdominuje koalicjantów. – Nowa Lewica myśli tutaj swoim interesem i rozumiem, że nie chcą się podporządkowywać Tuskowi. Z drugiej strony nie ma w tym myślenia kategoriami dobra wspólnego i jedności koalicji, co w dłuższej perspektywie może zaszkodzić całej koalicji rządowej – komentuje prof. Kazimierz Kik, politolog.