7600 zł. rocznie to kwota, którą poseł może przeznaczyć na opłacenie hotelu w czasie podróży po kraju, oczywiście w celu spotykania się z wyborcami. W ostatnim czasie pojawiły się informacje o nadużywaniu tej kwoty przez posłów, w związku z czym Marszałek Sejmu, Ewa Kopacz postanowiła ukrócić swobodę polityków w wydawaniu publicznych pieniędzy. Zapowiedziała, że ograniczy ich przywileje i zlikwiduje dopłatę na hotele.
Jak pisze Fakt, informacja ta wywołała w sejmie „popłoch” i falę narzekań.
- Jako posłowie Rzeczpospolitej wyjeżdżamy w okręgi, chcemy być aktywni, ale nie mamy na to środków. Wszystko drożeje, a nasze pensje nie rosną. Bardzo dużo jeżdżę, spotykam się z wyborcami. Pieniądze na hotele to jest jakaś rekompensata - czytamy na łamach Faktu skargi posła PiSu Jerzego Materny.
Zobacz też: Michał Kamiński w SE: Jak panu nie wstyd?!
Inni posłowie zaznaczają, że skoro chce im się odebrać pieniądze na noclegi, powinno się dołożyć jakąś kwotę do funduszy przeznaczonych na biura poselskie. Taką opcja pozwoliłaby na dokładniejsze sprawdzanie wydatków posłów.