Trwa gorący dzień w Sejmie. Wszystko przez „ustawę kagańcową”, która zakłada kary dla sędziów za kwestionowanie statusu przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, nominowanych przez nową Krajową Radę Sądownictwa. A mało brakowało, by punkt wcale nie trafił pod prace posłów! Rano odbyło się głosowanie nad wprowadzeniem ustawy jako punktu obrad. Opozycja miała ogromną szansę, by opóźnić wszystko w czasie, bowiem nieobecnych było 34 posłów PiS. Nie udało się, zabrakło 9 głosów posłów opozycji, a tych na głosowanie nie przyszło 30. Teraz nieobecni prześcigają się w wymówkach. Niezdyscyplinowani wybrańcy narodu z KO mają zapłacić po 1000 zł kary, nad sankcjami finansowymi zastanawiają się pozostałe partie.
W gąszczu dziwnych i często – nie ukrywajmy - głupich wymówek posłów wybija się szczególnie jedno, tym razem dramatyczne tłumaczenie.
- Właśnie się dowiedziałem, że moja żona ma raka. Musiałem wyjść z sali obrad. Nie wszystko w życiu da się zaplanować – powiedział w rozmowie z portalem NaTemat poseł Tadeusz Zwiefka. Cóż, nie pozostaje nic innego jak życzyć małżonce polityka powrotu do zdrowia…