- Karol Nawrocki zawetował ustawę, która łączyła mrożenie cen energii z liberalizacją ustawy o wiatrakach, co Cieszyński określa jako szantaż wobec prezydenta.
- Prezydent, zdaniem posła, stanął po stronie tych, którzy musieliby żyć w cieniu wiatraków.
- Cieszyński apeluje o szybkie przyjęcie projektu prezydenckiego, który ma mrozić ceny energii.
- Poseł PiS podważa też wyniki badań, mówiące o wysokim poparciu społecznym dla energetyki wiatrakowe, tłumacząc, że większość zwolenników mieszka w miastach, gdzie wiatraków się nie buduje.
Rząd zaszantażował prezydenta Nawrockiego - mówi poseł PiS
„Super Express”: - Jest pierwsze weto prezydenta Nawrockiego – odrzucił ustawę łączącą mrożenie cen energii i nowelizację ustawy o wiatrakach, która liberalizuje rozwój energii wiatrowej. Rząd od początku mówił, że weto będzie uderzeniem w kieszenie Polaków. Czy Karol Nawrocki nie chce niższych cen energii?
Janusz Cieszyński: - Głównym problemem jest to, że dołożono do ustawy, która ma ułatwiać niechciane przez wielu Polaków inwestycje wiatrakowe, kwestie związane z obniżaniem cen energii. Warto zauważyć, że w tym samym czasie do pana prezydenta trafiły ustawy osobne dotyczące naprawdę bardzo punktowych kwestii. Same sprawy związane na przykład z rynkiem ubezpieczeniowym, to są trzy odrębne ustawy. A tu zaszła potrzeba połączenia tych dwóch kwestii.
- Powinien pan pochwalić, bo się od was tego nauczyli.
- A jaka była taka ustawa?
- Przecież robiliście kontrowersyjne wrzutki do ustaw covidowych?
- Ale gdzie była ustawa, do której dorzucono coś, co miało na celu szantażowania prezydenta?
- Nie było szantażu prezydenta, tylko przepychanie niepopularnych pomysłów opakowane w popularne rozwiązania.
- Ale to była zupełnie inna sytuacja. Tutaj mamy do czynienia z właśnie szantażem prezydenta.
Weto Nawrockiego to obrona Polaków?
- Nie zmienia to faktu, że jest to wystawienie piłki rządowi, który będzie zarzucał prezydentowi, że wyrzuca do kosza mrożenie cen energii.
- Pan prezydent zapowiedział złożenie ustawy mrożącej ceny energii, która jest kropka w kropkę przepisaniem rozwiązań zaproponowanych przez rząd. I jeżeli rządowi rzeczywiście zależy, żeby ceny energii były niższe, powinien ten projekt prezydencki przyjąć na pierwszym powakacyjnym posiedzeniu Sejmu. Na pewno PiS zagłosuje za.
- Pomijając już oskarżenie o szantaż, rząd przekonuje, że rozwój energetyki wiatrowej to systemowe obniżenie cen energii. Tylko dzięki wiatrakom do 2040 rachunki miałyby spaść o 33 proc. Prezydent jednak jest po stronie drożyzny?
- Problemem z tymi ustawami wiatrakowymi jest to, że to poszerzanie możliwości budowania wiatraków odbywa się wbrew woli ludzi.
- Tyle, że to nie prawda. Ze świeżutkich badań przeprowadzonych dla More in Common Polska wynika, że 56 proc. Polaków popiera liberalizację ustawy wiatrakowej. 60 proc. popiera rozwój energii wiatrakowej w ogóle. Generalnie vox populi jest taki, że to rząd ma rację.
- Mam wrażenie, że większość osób, która popiera zmniejszenie limitu odległości wiatraków mieszka w miastach, w których siłą rzeczy się ich nie buduje. Ja natomiast jestem posłem z województwa warmińsko-mazurskiego i wiem, że piękne krajobrazy są bezpowrotnie niszczone przez tego typu budowę i to były gigantyczne protesty społeczne. Nie może być w tak, że gospodarka oparta na budowie wiatraków odbywa się kosztem społeczeństwa i uważam, że właśnie dlatego pojawiło się weto prezydenta.
Rosyjski dron na Lubelszczyźnie. "Ostatni dzwonek, żeby inwestować w zbrojenia"
- Przejdźmy do sprawy drona, który wleciał do Polski i rozbił się na Lubelszczyźnie. Jak pan to ocenia tę sytuację? Bezpieczeństwo Polski jest zagrożone?
- Niestety, takie incydenty mogą się zdarzać, bo jesteśmy w takiej sytuacji, a nie innej międzynarodowej. Natomiast powinien to być naprawdę ostatni dzwonek, jeżeli chodzi o przyspieszenie inwestycji w zbrojenia, ale także, jeżeli chodzi o politykę rządu, żeby umożliwić zwolnienie Polski z płacenia europejskich ekopodatków takich jak ETS, na które dzisiaj wydajemy miliardy, które moglibyśmy przeznaczyć właśnie na zbrojenia.
- Dobrze pan wie, że akurat z ETS-em nic nie zrobimy, bo w sprzeciwie wobec niego jesteśmy w Unii Europejskiej osamotnieni. Trzeba było robić transformację energetyczną, jak był czas, a nie czekać, aż stanie się to problemem.
- Ale jesteśmy krajem, który w największym stopniu jest zagrożony atakami ze wschodu, a jednocześnie jesteśmy jedynym krajem, który ma wciąż tak silny przemysł oparty na węglu i naprawdę można zrobić jakiś chociażby czasowy wyjątek.
- Zostańmy przy dronie: czy ma pan pretensje do rządu, jak radzi sobie z sytuację z rosyjskim dronem?
- Na tym, jak sobie z tym radzić najlepiej zna się wojsko i to jemu zostawiam komentowanie i analizy. Natomiast jeżeli chodzi o informacje, które były podawane do opinii publicznej, to mam wrażenie, że niestety ten polityka informacyjna rządu trochę zawiodła. Pamiętam, że za rządów Prawy i Sprawiedliwości była podobna sytuacja i tego samego dnia był zwołana Rada Ministrów, był było spotkanie z panem prezydentem Andrzejem Dudą. Teraz premier jest na wakacjach i no nie wygląda na to, żeby panował nad sytuacją.
- A co bym zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Rady Ministrów zmieniło? W tej sytuacji nie wystarczy to, co robi minister Kosiniak-Kamysz?
- Myślę, że w takich sytuacjach Polacy oczekują reakcji premiera.
- Na czym ona miałaby polegać?
- Trzeba się przeciwstawić temu, co się stało, także na poziomie dyplomatycznym. Trzeba reagować, bo symbole w polityce zagranicznej też są ważne.
Rozmawiał Tomasz Walczak