- Wypad do warszawskiego ZOO to była chwila odpoczynku od polityki, ale też nasza wyprawa była związana z dyskusją na temat sensu istnienia ogrodów zoologicznych. A chodzi o to, że niedawno moja córeczka Tosia zaniosła do ptasiego azylu w ZOO rannego ptaszka, którego znalazła na spacerze z psem – opowiada nam wzruszony poseł, który do warszawskiego ogrodu zoologicznego zabrał żonę Annę (44 l.) i dzieci – czternastoletnią Nastkę i piętnastoletnią Tosię.
Wszyscy świetnie się bawili, ale najwięcej zachwytu wzbudziły u wszystkich małe pingwinki. - To był piękny widok, staliśmy z nimi długo i podziwialiśmy maleństwa nie mogąc się na nie napatrzeć. Coś wspaniałego – kwituje zachwycony „Misiek” Kamiński.